Nie miałam kompletnie pomysłu na tego imagina.. W końcu trochę pomyślałam i napisałam jakiś badziew trochę inny niż reszta. To będzie coś w stylu.. Jakbyście to wy opowiadały. :D
Pomyślałam, że może wam się spodoba, dlatego prosiłabym o waszą opinię w komentarzu :) Jeśli by się wam podobał taki styl pisania, to postaram się dodawać takie i takie imaginy :)
Specjalnie dla Natalii imagin z Liamem ♥
61. Wracałam ze sklepu. Zamyślona.. Roztargniona.. Nie zwracałam uwagi na otaczających mnie ludzi. Po prostu szłam wpatrując się w niebo. Było cudowne. Całe błękitne pokryte delikatnymi, puchowymi chmurami, które tworzyły przeróżne białe wzorki. Właśnie przechodziłam przez ulicę znajdującą się naprzeciwko mojego bloku, gdy z zamyślenia wyrwało mnie krótkie "Hej". Zdezorientowana spojrzałam na postać znajdującą się na chodniku obok. To był Liam.. Przeszłam przez niego tak wiele. Tak bardzo za nim tęskniłam, ale psychicznie byłam tak załamana, że nie dałabym rady mu tego wybaczyć. W oczach pojawiły mi się łzy, serce biło coraz szybciej, ale umysł mówił - nie. Lekcewarząco odwróciłam się i dalej szłam swoją drogą. "Zaczekaj!" - złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Nadal nie mówiłam nic. Z opuszczoną głową stałam przed nim i ocierałam łzy spływające po policzku. "Zostaw." - wyrwałam się mu i próbowałam uciec stamtąd jak najszybciej. "Kocham Cię." - szepnął łapiąc mnie w ramiona. "Nie.. Zostaw. Nie wierzę Ci.." - płakałam coraz bardziej. Nie mogłam złapać tchu, a nogi uginały mi się jak z waty. "Przypomniałeś sobie tak?! Przypomniałeś sobie, że jest ktoś taki jak ja, komu na Tobie zależy.. Kto Cię tak cholernie kocha!" - puściły mi nerwy. Wybuchłam płaczem wtulając się w jego ramiona. "Nienawidzę Cię do cholery!" - wrzasnęłam uderzając w jego ramię pięścią."Jesteś dla mnie nikim! Zwykły frajer. Rozumiesz?! Nie mogę na Ciebie patrzeć." - siły mnie opuściły, nie mogłam wykonać żadnego ruchu.. Nie robiłam nic, tylko płakałam. On jednak objął mnie mocno i milczał. Czułam jak krople jego łez spadają na mój policzek i łączą się z moimi razem spływając w dół. "Przepraszam." - szepnął i delikatnie pocałował moje czoło. "Minęło tyle czasu.. Ja wiem. Wybacz mi to wszystko błagam. Jestem totalnym idiotą, ale proszę daj mi ostatnią szansę - ostatnią." - błagał. Nie wiedziałam co mam zrobić.. Czy posłuchać serca, które tak bardzo go kochało i tak bardzo za nim tęskniło czy.. rozumu, który mówił, że to za dużo, że i tak mnie zrani i że tym razem sobie z tym mogę nie poradzić. Do tego nie wiedziałam czy potrafię mu znowu zaufać, czy potrafię wybaczyć.. To było dla mnie za dużo. Wyrwałam mu się z ramion. "Przepraszam.." - musnęłam jego usta swoimi czerwonymi od płaczu wargami i zniknęłam w drzwiach klatki schodowej. Jak najszybciej wbiegłam po schodach na drugie piętro i wbiegając do mieszkania od razu skierowałam się ku swojemu pokojowi. Padłam na łóżko. Nie miałam pojęcia co robić dalej.. Po chwili do pokoju wpadła spanikowana mama.. "Skarbie, co się stało?" - zapytała zatroskana. Nie miałam siły, żeby jej odpowiedzieć. Usiadła obok mnie i czule głaskała moje włosy. "Kochanie, co się dzieje? " - zapytała ponownie. "Zostaw mnie samą.." - szepnęłam zapłakana. "Wytłumaczę Ci wszystko.. ale później, narazie proszę.. zostaw mnie samą." - powtórzyłam jeszcze raz. "Dobrze.." - zgodziła się. Podeszła do okna, by zasłonić rolety. Zauważyła go. Siedział załamany na ławce.. "Skarbie, chodzi o chłopaka, prawda?" - zapytała, a serce stanęło mi w gardle. "Tak, mamo. O chłopaka." - podniosłam się przecierając łzy. "Skąd wiesz?" - zapytałam. "On tam siedzi i czeka." - wskazała na okno. Zerwałam się i podbiegłam do okna. Spojrzałam na niego. W oczach znowu pojawiły mi się łzy.. "Mamo, czy oni wszyscy są tacy sami?" - podeszłam do niej i przytuliłam się do jej piersi. "Nie kochanie, każdy z nich jest inny, ale pamiętaj, że każdy popełnia błędy " - szepnęła i mocno mnie przytuliła. " Ja go tak bardzo kocham.." - wyznałam jej.. To był pierwszy raz kiedy powiedziałam jej, że się zakochałam, poczułam się dość dziwnie.. "Nie wiem co się zdarzyło, ale porozmawiaj z nim." - powiedziała i uśmiechnęła się. "Wierzę, że sobie poradzisz." - przytuliła mnie jeszcze raz. "Masz racje.." - przyznałam. "To idę." - otarłam łzy i zeszłam na dół. Nadal siedział na ławce, twarz miał schowaną w dłoniach, a łokcie podparte o kolana. Nie widział mnie, wydawałoby się, że jest załamany. Podeszłam do niego cicho. "Pogadajmy.." - wymamrotałam i usiadłam obok niego. "Jesteś.." - spojrzał na mnie przestraszony. Wzięłam w dłonie jego ręce, uwielbiałam je.. Czułam wzrok mamy przyglądającej się nam, ale nie miałam odwagi spojrzeć w okno. "Słuchaj.." - powiedział. "Jesteś dla mnie na prawdę najważniejsza.." - wyznał. Tłumaczył jak to bardzo mnie kocha, jakim jest dupkiem, jak bardzo żałuje tego wszystkiego.. Ja tylko siedziałam i słuchałam. Nie miałam pojęcia co o tym myśleć, jednak w końcu.. "Przestań." - podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy. "Kochasz mnie?" - zapytałam. Chciałam żeby powiedział mi to bezpośrednio, bez żadnego tłumaczenia. "Tak, kocham Cię." - odparł bez zastanowienia. Reszta nie była ważna. Czułam, że mówi prawdę. Tęskniłam za nim tak bardzo.. Uśmiechnęłam się tylko i nie mówiąc nic, połączyłam nasze usta.