Hej skarbki <3 Dziękuję wam za wszystko, na prawdę. Jesteście przekochane wobec mnie ♥ Zakładając bloga nie sądziłam, że ktokolwiek będzie go odwiedzał i czekał na kolejne wpisy. Jesteście po prostu.. cudowne! Dziękuję z caaaaałego mojego maleńkiego serca :*
Dzisiaj napisane coś specjalnie dla Pauliny i Marleny, które zamówiły imagina z naszym słodkim Harrym :)
57. "Harry powiedziałam Ci, że koniec z prasowaniem Twoich skarpetek i bokserek!" - krzyknęłaś po tym jak chłopak, cały ranek narzekał na nie wyprasowaną bieliznę. "Ale kochanie.. Nie rozumiesz, że czuję się niekomfortowo z nie wyprasowaną bielizną?" - wydusił smutnym głosem widząc Twoją zdenerwowaną minę. "To znajdź sobie kogoś kto będzie Ci ją prasował!" - powiedziałaś udając, że nie widzisz jego słodkich oczu, które robił za każdym razem gdy czegoś chciał. "Skarbie.." - przybliżył się do Ciebie i słodko spojrzał. "Ehh... No dobrze, ale ostatni raz!" - odparłaś z politowaniem. "Dziękuję, dziękuję, dziękuję!" - złapał Cię na ręce i całował po szyi. "Rany.. Czy dla Ciebie na prawdę najważniejsza jest wyprasowana bielizna..?" - przewróciłaś oczami i sięgnęłaś po żelazko stojące w garderobie. Styles zbystrzał i spojrzał dziwnym wzrokiem. "Mówiłem Ci.. Nie moja wina, że źle czuję się, gdy bokserki przygniatają mi pośladki, a skarpetki podwijają w butach.." - powiedział zmienionym tonem, w czasie kiedy Ty zabrałaś się do prasowania. "A pomyślałeś, żeby samemu nauczyć się to robić i nie zawracać mi tym głowy?" - wymruczałaś. "Dobrze, nauczę się. Obiecuję!" - podszedł i pocałował Cię w policzek. "A teraz mogę już wziąć moją pięknie wyprasowaną bieliznę?" - zapytał zabawnym głosem. "Tak, możesz." - uśmiechnęłaś się. "Dziękuję skarbie." - szepnął i musnął ustami Twoje wargi, po czym pobiegł do łazienki. "O której wychodzisz?" - rzuciłaś przechodząc obok drzwi łazienki. "Za 20 minut mam być w studio!" - wrzasnął. "Nie drzyj się tak, przecież nie jestem głucha.." - powiedziałaś zmieszana. "Czyżby moje kochanie miało dziś zły humorek?" - zapytał wychodząc w samym ręczniku z łazienki. "Daj już spokój.. Ogarnij się. Zaraz musisz wychodzić, a spacerujesz się po domu w ręczniku." - burknęłaś. "Kochanie, na pewno nic Ci nie jest?" - przejął się Hazza. "Proszę Cię! Idź się ubierz i do studia! Chłopcy nie będą na Ciebie czekać.." - powiedziałaś rzucając w ukochanego T-shirtem i spodniami, w które miał się ubrać. "Przepraszam, już idę.." - posmutniał i udał się w stronę garderoby. Po chwili w końcu ubrany wpadł do salonu. "A może zostanę z Tobą w domu?" - zapytał na prawdę przejęty Twoim dziwnym zachowaniem. "Nie trzeba, poradzę sobie. Idź już.." - powiedziałaś i odwróciłaś wzrok. "No dobrze, to lecę. Pa Skarbie!" - rzucił całując Cię i udał się w stronę drzwi. "Pa.." - szepnęłaś i spojrzałaś przez okno, czy na pewno już pojechał. Rozpłakałaś się.. Doskonale wiedziałaś co jest przyczyną Twoich humorków i nieprzyjemnych odzywek.. Wolałaś jednak upewnić się w tym stu procentowo. Złapałaś torebkę, telefon oraz kluczyki to samochodu i wyszłaś z domu. Wsiadłaś do auta i pojechałaś do pobliskiej apteki. Kupiłaś test ciążowy i zdenerwowana siedziałaś w środku pojazdu. "Jeśli to prawda, to Harry mnie zabije.." - mówiłaś sama do siebie. Pośpiesznie wyjęłaś komórkę z torby i zadzwoniłaś do swojej mamy. "Witaj córciu, co tam?" - usłyszałaś jak zwykle serdeczny głos matki. "Mamo.. Jesteś sama w domu?" - krótko zapytałaś. "Tak. Tata pojechał na zakupy i miał zajechać do kolegi. Coś się stało?" - zapytała przejęta. "Właściwie to nic poważnego, ale potrzebuję z kimś pogadać i się poradzić. Mogę na Ciebie liczyć?" - mówiłaś niewątpiąc w jej wsparcie. "Oczywiście córeczko, czekam na Ciebie, przyjeżdżaj." - powiedziała. "Będę za 10 minut jestem niedaleko. Dziękuję.." - powiedziałaś z ulgą i rozłączyłaś się. Po chwili byłaś już pod rodzinnym domem. Drzwi otworzyła Ci zmartwiona mama. "Dzień dobry córeczko." - ucałowała Cię w progu." Dzień dobry mamo.." - szepnęłaś cicho łkając. "Co się dzieje, córciu? Wchodź do środka." - powiedziała widząc, że coś jest nie tak. Przekroczyłaś próg domu. Zdjęłaś buty i usiadłaś w salonie na kanapie. "Mów córeczko.. O co chodzi?" - zapytała przejęta. "Nie mam pojęcia jak mam Ci to powiedzieć.. Ja.. Od pewnego czasu czuję się coraz gorzej. Mdli mnie, zbiera mi się na wymioty i jestem strasznie nieznośna w stosunku do Harrego.." - wyżaliłaś jej się. "Córciu.. Masz na myśli, że..? " - niedokończyła. "Tak mamo.. Obawiam się, że jestem w ciąży.." - skończyłaś za nią i rzuciłaś się jej w objęcia z płaczem. "Ale kochanie, przecież to wspaniała wiadomość." - mocno Cię objęła i łza radości spłynęła jej po policzku. "Nic nie rozumiesz.." - powiedziałaś smutnym głosem. "Jak to? Nie jesteś z Harrym szczęśliwa? Nie chcesz tego dziecka?" - zapytała trochę przerażona. "Nic z tych rzeczy.. Kochamy się z Harrym i jest nam ze sobą na prawdę dobrze.. Po prostu boję się, że on nie będzie chciał tego dziecka." - mówiąc to zmartwiłaś się jeszcze bardziej. "Ależ kochanie.. Skoro się kochacie, to dziecko tylko wypełni wasz związek. Jesteście wspaniałą parą. Dacie sobie radę." - odparła przekonująco z uśmiechem. "Na prawdę tak myślisz? " - spojrzałaś na nią. "Ależ oczywiście! Myślę, że Harry będzie przeszczęśliwy, a Ty nie masz się czym przejmować." - uśmiechnęła się. "Bo widzisz.. kupiłam test, ale bałam się go zrobić sama w domu.." - powiedziałaś spokojnie powstrzymując łzy. "Nie krępuj się. Leć do łazienki, będę stała tuż obok. Gdy już będziesz znała wynik, po prostu mnie zawołaj." - ucałowała Cię w policzek. "Jesteś kochana." - uśmiechnęłaś się i mocno ją objęłaś. Wynik testu był tylko formalnością. Czułaś, że jesteś w ciąży.. Nigdy wcześniej nie miałaś takich objawów, a do tego od 3 miesięcy nie miałaś miesiączki. Poszłaś do łazienki i wykonałaś test. "Mamciu!" - krzyknęłaś. Po chwili do łazienki weszła Twoja mama, a Ty siedziałaś zapłakana na brzegu wanny. "I jak?" - zapytała. Podałaś jej test. Spojrzała. "Córciu.. Jestem najszczęśliwszą przyszłą babcią na świecie! Nie płacz już.." - rozpłakała się sama ze szczęścia i mocno Cię przytuliła. "Mamo.. Jak ja to powiem Harremu?" - szepnęłaś i musnęłaś dłonią swój brzuch powstrzymując łzy, które tym razem płynęły po Twoich policzkach ze szczęścia. "Myślę, że powinnaś zrobić to jak najszybciej. Powinien o tym wiedzieć." - powiedziała. "Dziękuję mamo, że jesteś przy mnie.. Sama nie dałabym sobie z tym wszystkim rady." - ucałowałaś ją. "Nie masz za co dziękować skarbie, od tego jestem. Pamiętaj, że zawsze możesz tu przyjechać, w każdej chwili." - uśmiechnęła się. "A teraz chodź na herbatę, porozmawiamy sobie spokojnie.." - dodała i wyszła z łazienki, a Ty zaraz za nią. Usiadłyście w salonie. Porozmawiałyście o różnych sprawach i o dziecku, które za kilka miesięcy przyjdzie na świat. "Rany, zasiedziałam się trochę. Dziękuję mamciu za wszystko. Pozdrów tatę i obiecuję, że niedługo odwiedzimy was z Harrym." - pożegnałaś się z nią. "Pozdrowię. Nie masz za co dziękować na prawdę, wpadajcie kiedy chcecie, czekamy na was. Trzymaj się córciu." - ucałowała Cię i odprowadziła Cię do wyjścia. Wsiadłaś do auta i ruszyłaś do domu. Po drodze zajechałaś do sklepu i zrobiłaś zakupy oraz kupiłaś coś specjalnego. Podjechałaś pod dom, a na podjeździe już stał samochód Hazzy, co oznaczała, że jest w domu. Zaparkowałaś auto i weszłaś do mieszkania. "Harry już jestem!" - krzyknęłaś zdejmując buty. "Witaj skarbie!" - przywitał Cię gorącym pocałunkiem. "Gdzie byłaś?" - dodał po chwili. "Byłam u mamy.." - powiedziałaś. "Wszystko u rodziców w porządku?" - zapytał. "Tak, u nich tak." - odpowiedziałaś spuszcając wzrok. "U nich ? Skarbie, czy coś się stało?" - zauważył. "Chodź.." - złapałaś go za rękę i pociągnęłaś do kuchni. "Usiądź." - położyłaś zakupy na stole i wyjęłaś z torebki kolorowe pudełeczko. "Kochanie, co się dzieje?" - zupełnie nie wiedział o co chodzi. "Otwórz." - przysunęłaś pudełko w jego stronę, a łzy napłynęły do Twoich oczu. "Co to jest?" - zapytał. "Otwórz, proszę." - szepnęłaś i patrzyłaś na jego reakcję. Hazza wziął pudełko w dłonie i delikatnie je rozchylił. "Buciki? Dziecięce?" - zdziwił się. "Kochanie.. to znaczy..? " - dodał po chwili ciszy i spojrzał na Ciebie. Pokiwałaś głową przytakując. Uśmiechnął się, a oczy napełniły mu się łzami. "Misiu.." - zerwał się z krzesełka i złapał Cię na ręce obracając wokół własnej osi, a po chwili postawił na ziemi. Spojrzałaś na niego - był cały we łzach. "Powiedz coś w końcu.." - rozpłakałaś się. "Nie mam pojęcia co.. To.. To uczucie jest niedoopisania!" - powiedział śmiejąc się przez łzy. "Ale cieszysz się?" - zapytałaś niepewnie. "Czy ja się cieszę?! Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na tym świecie! W całej galaktyce! Kocham Cię! Kocham Cię! Kocham Cię!" - powtarzał i złapał Cię na ręce, po czym zaniósł na kanapę w salonie. "Nie masz pojęcia jak się bałam, że będziesz zły.." - szepnęłaś. "Jesteś głupia! Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na tej ziemi, kotku.." - powiedział i zaczął namiętnie Cię całować.. :)
kjfslhsdglsg świetne *________*
OdpowiedzUsuńTo jest świetne, jesteś cudowna lepszych imaginów nie czytałam.
OdpowiedzUsuńPaula
o boże *___* fantastyczneee !!!
OdpowiedzUsuńno zakochałam się w tym ♥.♥
tylko pomarzyc o takim życiu ! :D
świetnyy ! *_______*
OdpowiedzUsuńjaki fajny<33333333333333
OdpowiedzUsuń