sobota, 15 grudnia 2012

Imaginy #42

Taki tam z Louisem ♥ z okazji zbliżających się świąt (jeśli nie będzie końca świata) :D

65.Nie zdążyłam wyjść z łóżka a już wszystko nie miało sensu. Przekręciłam się i spojrzałam na okno. Za szybą pruszył biały, gęsty puch. No tak.. Dziś jest 24 grudnia. Wigilia. Już słyszałam mamę krzątającą się w kuchni, która przygotowywała wieczerzę wigilijną. Nie chciało mi się wstawać. Nie chciało mi się żyć ani świętować. Najchętniej przeleżałabym cały dzień w łóżku nie myśląc o niczym. Położyłam na głowie poduszkę i próbowałam zasnąć choć na chwilę. "Wstaaaaawaj!" - wpadł do pokoju mój mały, rozpieszczony bachor. "Tylko nie to.." - warknęłam pod nosem zdejmując poduszkę z twarzy. "Wstawaj! Wstawaj! Wstawaj!" - skakał po łóżku i wrzeszczał na całe gardło. "Już! Cisza łobuzie!" - złapałam małego i położyłam na łóżku łaskocząc go. "Przeeeeestań!" - śmiał się ledwo dysząc. "Okej, wystarczy tortur. " - uśmiechnęłam się do 5-latka. "Co dziś robimy?" - zapytał z nutą śmiechu w głosie. "Pomagamy mamie przygotować wigilię, posprzątamy.. Co Ty na to ? " - zaproponowałam. "A choinka?" - zapytał lekko zasmucony. "Faktycznie! Leć do taty i pomóż mu przynieść ozdoby z garażu!" - powiedziałam przenosząc malucha z łóżka na podłogę. 'Taaato!" - pobiegł ile sił w nogach. Kochałam tego malucha. Był zawsze taki wesoły, szczęśliwy z życia, w przeciwieństwie do mnie. Chyba tylko jego obecność trzymała mnie przy życiu. Wzięłam szybki prysznic, spięłam włosy, włożyłam luźne ciuchy i zeszłam na dół zobaczyć na jakim etapie prac świątecznych jest moja mama. "Cześć mamciu. Jak tam sobie radzisz?" - powitałam ją w kuchni nalewając sobie soku pomarańczowego. "Witaj córciu. Na razie w porządku. " - pocałowała mnie w czółko. "Nie trzeba ci pomóc?" - zapytałam. "Na razie dam sobie radę sama. Lepiej idź ubierać choinkę z Adasiem, bo ci nie daruje." - uśmiechnęła się i przegoniła mnie z kuchni. "Dobrze mamo, jakbyś potrzebowała pomocy zawołaj mnie." - rzuciłam i udałam się do salonu gdzie czekał na mnie Adaś z tatą i stertą bombek choinkowych. "Cześć tatku." - pocałowałam go w policzek i zajrzałam do kartonów z bombkami. "Hej skarbie, widzę, że mały potwór wyrwał Cię z łóżka." - roześmiał się i złapał Adasia na ręce. "Tato, ale ja nie jestem potworem!" - powiedział smutno Adaś. "Pewnie, że nie jesteś! Tata tylko żartuje." - uśmiechnęłam się. "Tak właściwie to obudziłam się jeszcze przed tym jak łobuz wpadł do mojego pokoju." - dodałam po chwili odpowiadając na pytanie taty. "To co zaczynamy?" - zapytał tata. "Taaaaaaaaak!" - krzyknął przeszczęśliwy Adaś i rzucił się w stronę łańcuchów, bombek, aniołków, światełek i innych ozdób. No i się zaczęło.. Zawiesiliśmy lampki, później bombki, łańcuchy.. Nawet mama wpadła nam pomóc. Kiedy choinka była już ubrana razem z Adasiem pomagaliśmy w pieczeniu ciast, a tata odśnieżał podjazd. Po kilku godzinach wszystkie potrawy były już gotowe. Niedługo mieli przyjść goście dlatego trzeba było powoli rozstawić talerze, sztućce, policzyć miejsca itd. Kiedy w sprawnym składzie ogarnęliśmy stół przyszedł czas na ogarnianie samego siebie.. Na początek zajęłam się Adasiem, ponieważ mama była zbyt zajęta, a tata pojechał po dziadków.. Wykąpałam go, ubrałam, wypachniłam i odstawiłam przed telewizor. Sama powtórzyłam te czynności dodając makijaż. Maluch nadal oglądał telewizję, a ja zajęłam się pomaganiem mamie w wystawianiu potraw na stół. Po kilku minutach wszystko było już gotowe i pojawili się pierwsi goście. Babcia z dziadkiem, ciocie, wujkowie, kuzyni, kuzynki. Dom wypełnił się całą naszą rodziną. Kiedy już wszyscy byli w komplecie, tata wyjął Biblię i przeczytał tekst o Narodzinach Pana Jezusa. Wtedy właśnie znalazłam czas na jakiekolwiek myślenie tego dnia.. 24 grudnia.. Czas magiczny, wyjątkowy, rodzinny, pełen bliskich osób. Tylko.. Jego tu nie było. Był w USA z chłopakami. Pamiętając również o tym, że to właśnie jego urodziny, których z nim nie spędzę.. Od tygodni myślałam co mu powiedzieć, kiedy zadzwonie z życzeniami. Ale nie wiedziałam jak ubrać w słowa to co chcę mu przekazać. Od miesięcy miałam kupiony prezent dla niego, jednak nie wiedziałam, że wyjedzie, że spędzę ten dzień bez niego. Postanowiłam, że zadzwonię do niego po rozpakowaniu prezentów gwiazdkowych, aby przekazać mu, że św. Mikołaj zostawił też coś dla niego, bo myślał, że będzie tu dziś z nami wszystkimi. Kiedy tata skończył czytać, wspólnie odmówiliśmy modlitwę i podzieliliśmy się opłatkiem. Teraz już wszyscy spokojnie mogliśmy zasiąść do kolacji. Jako druga kobieta w tym domu pomagałam mamie przynosić, podawać, zanosić. Kiedy po kolacji dzieciaki poszły bawić się w pokoju Adasia przyszedł nie kto inny jak sam święty Mikołaj. Od razu zbiegły się dzieciaki i zaczęło się mówienie wierszyków, śpiewanie piosenek i błaganie Mikołaja, aby dał prezent mimo brzydkiego wierszyka czy śpiewania. Kiedy już prawie wszystkie dzieci zostały obdarowane, nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. "Mamoo! To na pewno ktoś biedny! " - krzyknął Adaś i pobiegł otworzyć drzwi. Ja jako niania razem z kuzynką pomagałyśmy dzieciakom odpakowywać prezenty. "Mamo, tato! zobaczcie kto to!" - wbiegł do salonu Adaś. "Dobry wieczór wszystkim, znalazłoby się miejsce dla jeszcze jednego Mikołaja?" - powiedział roześmiany głos. Słysząc to spojrzałam na wejście do salonu. "Lou.. Loui?! To na prawdę Ty?!" - ze łzami w oczach wskoczyłam panu z brodą i czapką św.Mikołaja w ramiona. "Przepraszam. Kotku przepraszam, że pojechałem zostawiając Cię tu. Wybacz mi kochanie." - mocno mnie ścisnął i pocałował. "Loui dziękuję, że tu jesteś." - szepnęłam i pocałowałam go. "bleeee" - krzywiły się maluchy, a reszta rodziny ze łzami w oczach zaczęła klaskać. Przedstawiłam niektórym osobom z rodziny Louisa, bo jeszcze go nie znali. Później podzieliliśmy się z nim opłatkiem, aż w końcu św. Mikołaj kontynuował rozdawanie prezentów. Ciocie, babcie, wujkowie, dziadkowie, rodzice i nawet ja! - każdy coś dostał. " Mam tu jeszcze kilka prezentów" - uśmiechnął się św. Mikołaj i zawołał do siebie Tomlinsona. Dostał kilka paczek i usiadł przy mnie. "Widzisz skarbie, Mikołaj o nikim nie zapomina, nawet o kimś kogo tu dziś miało nie być. " - uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka. "Wariatka." - pocałował mnie znowu. Sięgnął do kieszeni i wyjął małe pudełeczko. "A to Mikołaj zostawił u mnie w domu dla Ciebie. " - uśmiechnął się i wręczył mi drobiazg. "Jesteś skończonym kretynem. To niepotrzebne. Najważniejsze, że tu jesteś, rozumiesz?" - spojrzałam mu w oczy i mocno go przytuliłam. "Otwórz, proszę." - zaśmiał się łobuzersko. Wzięłam w dłonie opakowanie i delikatnie je rozchyliłam. "Loui to jest przepiękne" - powiedziałam ze łzami w oczach. "Pamiętaj, że Cię kocham. Zawsze i na zawsze." - szepnął i zapiął mi łańcuszek na szyi. "Jest na prawdę cudowny, dziękuję." - pocałowałam go i wtuliłam w jego ramiona..


3majcie się ciepło w te mroźne dni! :*

piątek, 30 listopada 2012

imagine #41

Taki tam króciutki z Nillerem :3

64. Kolejna kłótnia, niepotrzebne słowa.. Znowu kłóciliśmy się o niego, o osobę, na której bardzo mi zależało. Myślałam, że mnie rozumie, że powinien rozumieć. W końcu był moim najlepszym przyjacielem. Myślałam, że przestało mu na nas zależeć, że odpuścił sobie i przestał traktować mnie jak siostrę. Bo niby dlaczego mówił mi te wszystkie rzeczy? Chciał żebym znowu cierpiała? Żebym znowu została sama? Żebym zerwała z facetem, którego kocham? "Przestań! Przecież.. przecież wiesz, że ja go kocham! Wiesz, że on nie jest zły. Kocha mnie. A Ty jesteś skończonym idiotą mówiąc tak o nim! Nie wiesz jaki jest! Nic nie wiesz!" - wykrzyczałam mu prosto w twarz. Miałam już tego dość,  musiałam powiedzieć mu wszystko, musiałam zrzucić ten ciężar, który tłumiłam w sobie od dawna. Tłumaczyłam Tomka, szukałam realnych argumentów, które wyjaśniłyby jego potworne zachowanie. W końcu puściły mi nerwy. Rozpłakałam się. Nagle zrozumiałam, że wszystko co mówię jest kłamstwem.. "Niall.. Przepraszam." - wybuchłam ogromnym płaczem. On jednak od razu złapał mnie w ramiona. "Nic nie mów. To ja przepraszam, ale ten facet nie jest dla Ciebie. Wiem, że jest dla Ciebie ważny, że znaczy dla Ciebie, na prawdę wiele, ale nie widzisz jak on się zachowuje? Przecież on Cię bije! To nie jest normalne." - przytulił mnie i pocałował moje czoło. Poczułam ciepło, które ogrzało całe moje ciało.. "Niall.. ale ja go nie mogę zostawić, on sobie nie poradzi." - szepnęłam. "Wiem, że nie jest Ci łatwo, ale on jest damskim bokserem, zrozum to." - wyjaśniał. "Proszę zrozum, że są ludzie, którym na Tobie zależy, którym zależy na Twoim szczęściu." - dodał po chwili. Wtedy coś do mnie dotarło. On chciał mnie po prostu chronić. Chciał, abym była szczęśliwa i bezpieczna. Tak na prawdę, to jemu zależało na moim szczęściu bardziej niż Tomkowi.. Wszystko zaczęło układać mi się w głowie. Horan nie chciał mnie ranić, chciał, abym była szczęśliwa.. Rozpłakana wtuliłam się w jego granatową bluzę. "Dziękuję Ci Niall.." - szepnęłam ze łzami na policzkach. "Hejj mała, nie płacz już." - dotknął dłonią mojego wilgotnego policzka i otarł łzy z cudownym uśmiechem. "Mam nadzieję, że przemyślisz to wszystko i zmądrzejesz." - uśmiechnął się ponownie. Kochałam ten uśmiech, który zawsze przyprawiał mnie o dreszcze. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam coś niesamowitego. Zobaczyłam w nim chłopaka ciepłego, kochającego i opiekuńczego. Dlaczego ja kochałam Tomka? Przecież on  był totalnym przeciwieństwem Nialla.. Właściwie, czy ja go na prawdę kochałam? Nie wiedziałam. "O czym myślisz?" - położył głowę na moim ramieniu i dotknął mojej dłoni. "Niall.." - szepnęłam i spojrzałam na niego. "Tak?" - oderwał głowę od mojego ramienia. Delikatnie dotknęłam jego policzka patrząc prosto w jego oczy. Nachyliłam się i pocałowałam jego zaróżowione usta. "Przepraszam" - rozdzieliłam je delikatnie przygryzając wargę. "Nie masz za co przepraszać." - uśmiechnął się łobuzersko. "Przepraszam, że nie zauważyłam wcześniej, jak wiele dla mnie znaczysz.." - szepnęłam. Pocałowałam go znowu. "Przepraszam, że nie zauważyłam jak bardzo Cię kocham.."

*END*




joł  <3

środa, 28 listopada 2012

imagine #40

Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać na nowy wpis, ale jestem strasznie zakręcona. Mam tyle na głowie.. Powoli nie ogarniam o_O
Ale już jest się rehabilituje :) nowy imagin z  Zaynem<3

63. Ostatnia lekcja.. Siedziałam na matmie i gapiłam się w sufit. Myślałam o tym, aby jak najszybciej wyjść stamtąd i znowu ujrzeć Malika, który zawsze czekał na mnie przed szkołą po lekcjach. Każda minuta ciągnęła się w nieskończoność.. Nauczycielka ciągle zwracała mi uwagę, bo niby nic nie robię, tylko myślę o niebieskich migdałach. Nawet nie chciało mi się jej tłumaczyć co mi jest, bo i tak nic by nie zrozumiała.. Czy ona w ogóle kiedykolwiek była zakochana? Właściwie babka była mi totalnie obojętna, tak samo jak i ta cała lekcja. Chciałam tylko wyjść i zobaczyć się z Zaynem. Wszystko zaczęło mnie wkurzać. Nawet tykanie zegara stało się irytujące. Po chwili usłyszałam denerwujący sygnał karetki. Położyłam się na ławce i modliłam się o święty spokój do końca lekcji. Jednak do naszej klasy wpadła spanikowana dyrektorka. "II F?!"- wrzesnęła. "Takkk.." - odpowiedzieli zgodnym chórkiem, jednak bez mojego udziału. "[twoje imię i nazwisko] szybko, chodź!" - wywołała mnie. "Ale co się stało?" - zapytałam. Muszę przyznać, że mnie to nie obchodziło, chciałam żeby dała mi święty spokój. "Zayn Malik? Znasz go prawda?" - próbowała opanować emocje. "Oczywiście, że tak." - nagle doznałam jakiegoś olśnienia. O co jej babie chodziło? "Szybko!" - pociągnęła mnie w stronę głównego wyjścia  szkoły. "Może mi pani wytłumaczyć o co chodzi?" - zapytałam w miarę grzecznie. Nie odpowiedziała mi nic. Wyszłyśmy przed budynek i.. Zamarłam. "Zayn!" - rzuciłam się w stronę krwawiącego chłopaka, który leżał przy  szkolnym parkingu. "Rany Zayn! Co Ci jest?!" - złapałam go za rękę. Dłonie zaczęły mi się trząść, a do oczu napłynęły łzy. "Zayn, proszę Cię, odezwij się do cholery!" - wybuchłam okropnym płaczem łapiąc go za policzki. "Zayn.. nie rób mi tego.." - klęczałam przy nim, a reszta patrzyła się na to wszystko. Jedynie pomoc medyczna opatrywała mu rany. "Czy.. czy on będzie żył?" - zapytałam jednego z lekarzy drżącym, rozpaczliwym głosem. "Niech się pani uspokoi. Zrobimy wszystko co w naszej mocy." - powiedział i wskazał dłonią abym się odsunęła. Odeszłam krok w tył. Zapłakana.. zmęczona. W ramiona wzięła mnie dyrektorka. "Wszystko będzie dobrze, chodźmy zawiozę Cię do szpitala.." - zaproponowała i zabrała mnie do auta. Karetka z Malikiem odjechała na sygnale.. Bałam się, okropnie się bałam.. Po chwili byłam już w szpitalu. Siedziałam przy nim i trzymałam jego zimną dłoń. Dyrektorka stała tuż za mną.. "Co  się w ogóle stało?" - szepnęłam resztkami sił. "Policja ogląda nagrania z monitoringu szkoły. Prawdopodobnie, ktoś go pobił.." - powiedziała ciepłym głosem. "Nie wierzę.." - mówiłam sama do siebie. "Zostawię was samych, trzymaj się kochanie. Zapewne nie będziesz w stanie przychodzić na zajęcia, więc usprawiedliwię Ci wszystkie nieobecne godziny. Rodziców też poinformuje o tym co się stało. Nie martw się." - przytuliła mnie i udała się w stronę drzwi. "Dziękuję pani.." - szepnęłam i przytuliłam się do dłoni Malika. Siedziałam przy nim cały dzień i całą noc..
Rano przyszedł lekarz i zabrał go na jakąs poważną operację, od której właściwie wszystko zależało.. Położyłam się, więc na kanapie stojącej w sali i pod jego nieobecność próbowałam zasnąć, odpocząć od tego choć na chwilę. Nie mogłam jednak znaleźć miejsca dla siebie. Kręciłam się, mamrotałam coś sobie pod nosem, było mi na prawdę ciężko. W myślach cały czas miałam Zayna i jego wypadek. Nie miałam pojęcia co się stało ani jaki jest stan jego zdrowia, bo lekarz nic nie chciał mi powiedzieć. Nie miałam sił już na nic, nie jadłam, nie piłam, nie spałam.. Siedziałam i płakałam..
"Przepraszam, wszystko z panią w porządku?" - wyrwał mnie z zamyślenia głos pielęgniarki. "Tak, wszystko w porządku, dziękuję" - odwróciłam się w jej stronę i otarłam łzy z policzka. "Niech się pani nie martwi, wszystko będzie dobrze." - usiadła obok mnie i czule dotknęła mojego ramienia. "Myśli pani, że on z tego wyjdzie?" - spojrzałam na nią błagalnym spojrzeniem. "Na razie nie jest z nim najlepiej, ale trzeba być dobrej myśli. Często mamy pacjentów z podobnymi urazami jak pan Malik. Większość z nich wychodzi z tego cało. Trzeba cierpliwości i czasu." - tłumaczyła. "Tylko on jest nieprzytomny, ma okropne rany.. Przestaje wierzyć, że wszystko będzie z nim w porządku." - rozpłakałam się i schowałam twarz w dłoniach. "Niech się pani położy, odpocznie, operacja bedzie trwała dość długo." - wstała z kanapy. "Niech się pani nie martwi." - uśmiechnęła się i wyszła z sali. Położyłam się i zamknęłam oczy. Przed moim oczyma znów stanął Zayn i wszystkie najpiękniejsze chwile spędzone z nim sam na sam..
Minęło kilka godzin.. Leżałam i czekałam na znak, że operacja się skończyła. Po chwili do sali przyszedł lekarz, jednak.. bez Zayna. Wtedy poczułam coś okropnego, coś.. jakby kula trafiła prosto w moje serce. Przyszedł moment, którego nigdy w życiu nie doświadczyłam, nie miałam pojęcia jak zareaguje. Nie miałam pojęcia, że coś takiego spotka właśnie mnie. Na widok doktora poderwałam się z kanapy. Wiedziałam jakie informacje ma mi do przekazania.. "Pani.. " - zaczął. "Wiem, niech pan nic nie mówi. Wiem co się stało, czuję brak Zayna." - przerwałam mu, po czym wybuchłam ogromnym płaczem. "Przykro mi.." - szepnął i podszedł do mnie. "Mogę.. mogę zobaczyć go po raz ostatni?" - wyłam jak małe dziecko. "Oczywiście." - zgodził się lekarz i zaprowadził mnie na salę, gdzie leżał martwy Malik. Weszłam do środka. Wyglądał normalnie, jakby spał.. Poczułam się jakby stał przy mnie, niewidzialny. Dotykał mnie, całował.. Jednak leżał, nie poruszał się, nie oddychał. Był  martwy. "Zay.." - podeszłam do niego i dotknęłam jego już chłodnej dłoni. "Zayn kotku, ja i tak Cię kocham, będziemy razem, już niedługo." - nachyliłam sie i pocałowałam jego delikatnie sine usta. "Nie zostawię Cię samego, obiecuje." - pocałowałam go po raz ostatni i wybiegłam zapłakana z sali prosto na pobliski most..

smutnooo :C


wtorek, 13 listopada 2012

Witajcie z powrotem :) #39

Po bardzo długim czasie nie obecności na blogu, witam wszystkich baaardzo serdecznie z powrotem! ♥
Doczekaliśmy się już  nowiutkiej płyty, na którą tak długo czekaliśmy.. :) Dlatego z nową płytą startują też nowe imaginy :) A oto jeden ze świeżych <3


62. Od kilku miesięcy spotykałam się z najcudowniejszym chłopakiem na całym świecie. Zawrócił mi w głowie jak mało kto. Żyłam jego życiem, oddychałam jego powietrzem. Zawsze był blisko. Zawsze mogłam na niego liczyć, niezależnie od tego co się działo. Kochałam go tak bardzo, że zrobiłabym dla niego wszystko..
Któregoś dnia po szkole zabrał mnie nad rzekę. To tam się poznaliśmy, to tam pierwszy raz powiedział mi, że mnie kocha i to tam po raz pierwszy mnie pocałował. Usieliśmy nad brzegiem wody. Widziałam w jego oczach, że chce mi coś powiedzieć, że to coś wyjątkowego. "Loui, dlaczego tu przyszliśmy?" - zapytałam przytulając się do jego klatki piersiowej. " Całe moje życie obróciło się o 180 stopni właśnie tutaj. " - spojrzał na mnie i delikatnie musnął moje usta swoimi drżącymi wargami. Nagle posmutniał. Jego oczy wypełniły się łzami, głos delikatnie zadrżał, a ręce zrobiły się chłodne. "Louis, stało się coś prawda?" - szepnęłam, tak jakbym nie chciała tego słyszeć. Nie powiedział nic. "Louis.. Proszę, powiedz mi." - spojrzałam w głąb jego oczu. Wiedziałam, że jest coś nie tak, wiedziałam, że musi mi coś powiedzieć, ale nie potrafi. "Widzisz bo.." - zaczął. "Ja muszę wyjechać. Muszę jechać do rodziców." - wydusił i mocno mnie przytulił. "Kotku, niezależnie od tego będę Cię kochał cały czas." - szepnął i pocałował moje czoło. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. W głowie miałam cały czas jego słowa. "Nie płacz." - szepnął cały czas trzymając mnie w swoich objęciach. "Louis.. Przecież to prawie 2000 kilometrów, jak Ty to sobie wyobrażasz?" - spojrzałam na niego. "Będę przylatywał w każdy weekend, codziennie dzwonił.. Przepraszam kotku, ale nie mam wyjścia, muszę wracać.. " - mówił. "Dobrze Tommo, jedź. Twoi rodzice cię potrzebują. Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochała i zawsze na Ciebie czekam." - powiedziałam i mocno go pocałowałam. "Nasza miłość przetrwa wszystko. " - szepnęłam. Zobaczyłam spływające po jego twarzy łzy, wiedziałam, że cierpi. Otarłam kciukiem słone krople z jego twarzy i spojrzałam w jego oczy. "Kocham Cię." - przytulił mnie i powoli wróciliśmy do domu..
Byłam wykończona już wszystkim. Moje życie przybrało ponure barwy, a humor zdołowałby każdego. Bez niego moje życie nie miało sensu. Nie widzieliśmy się 2 dni, a dla mnie to była wieczność. Wyjechał, ale musiał. W końcu musiał wrócić do rodziny.. Do Wielkiej Brytanii.. Siedziałam na parapecie w pokoju i patrzyłam na krople deszczu spływające po szybie okna, na kałuże, w które uderzały setki bezbarwnych kropel i na ludzi biegnących do swoich domów, aby schronić się przed deszczem. W mojej głowie był tylko on i wszystkie chwile spędzone razem. Dokładnie w tym samym momencie usłyszałam ciche pukanie do drzwi mojego pokoju. Odwróciłam głowę, a w progu zobaczyłam całego przemokniętego Louis'a."Witaj piękna, mogę wejść?" - uśmiechnął się łobuzersko i otrzepał włosy z deszczu. "Loui? To na prawdę Ty? Co Ty tu robisz wariacie?!" - nie mogłam uwierzyć, że to on. Od razu wskoczyłam mu na ręce. "Ty głuptasie miałeś lecieć do UK!" - pocałowałam go i spojrzałam w jego oczy. "Nie mogłem, cały czas myślałem o tym, że zostaniesz tu sama. W drodze na lotnisko doszło do mnie, że nie mogę Cię zostawić, że muszę być z Tobą, bo umrę z tęsknoty." - przytulił mnie do siebie. Czułam bicie jego serca. Czułam jego oddech na policzku.. To było coś niesamowitego. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. "A co z rodzicami?" - zapytałam po chwili. "Poradzą sobie, raz lub dwa razy w miesiącu polecę do nich sprawdzić czy wszystko w porządku." - uśmiechnął się. "Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, że tu jesteś" - westchnęłam i pocałowałam go najmocniej jak tylko potrafiłam. "Będę już zawsze, obiecuję" - szepnął..

Zaczynamy kolejne pisaniee.. :)

piątek, 24 sierpnia 2012

imagine #38

Witaaajcie mordki! <3
Nie miałam kompletnie pomysłu na tego imagina.. W końcu trochę pomyślałam i napisałam jakiś badziew trochę inny niż reszta. To będzie coś w stylu.. Jakbyście to wy opowiadały. :D
Pomyślałam, że może wam się spodoba, dlatego prosiłabym o waszą opinię w komentarzu :) Jeśli by się wam podobał taki styl pisania, to postaram się dodawać takie i takie imaginy :)
Specjalnie dla Natalii imagin z Liamem ♥

61. Wracałam ze sklepu. Zamyślona.. Roztargniona.. Nie zwracałam uwagi na otaczających mnie ludzi. Po prostu szłam wpatrując się w niebo. Było cudowne. Całe błękitne pokryte delikatnymi, puchowymi chmurami, które tworzyły przeróżne białe wzorki. Właśnie przechodziłam przez ulicę znajdującą się naprzeciwko mojego bloku, gdy z zamyślenia wyrwało mnie krótkie "Hej". Zdezorientowana spojrzałam na postać znajdującą się na chodniku obok. To był Liam.. Przeszłam przez niego tak wiele. Tak bardzo za nim tęskniłam, ale psychicznie byłam tak załamana, że nie dałabym rady mu tego wybaczyć. W oczach pojawiły mi się łzy, serce biło coraz szybciej, ale umysł mówił - nie. Lekcewarząco odwróciłam się i dalej szłam swoją drogą. "Zaczekaj!" - złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Nadal nie mówiłam nic. Z opuszczoną głową stałam przed nim i ocierałam łzy spływające po policzku. "Zostaw." - wyrwałam się mu i próbowałam uciec stamtąd jak najszybciej. "Kocham Cię." - szepnął łapiąc mnie w ramiona. "Nie.. Zostaw. Nie wierzę Ci.." - płakałam coraz bardziej. Nie mogłam złapać tchu, a nogi uginały mi się jak z waty. "Przypomniałeś sobie tak?! Przypomniałeś sobie, że jest ktoś taki jak ja, komu na Tobie zależy.. Kto Cię tak cholernie kocha!" - puściły mi nerwy. Wybuchłam płaczem wtulając się w jego ramiona. "Nienawidzę Cię do cholery!" - wrzasnęłam uderzając w jego ramię pięścią."Jesteś dla mnie nikim! Zwykły frajer. Rozumiesz?! Nie mogę na Ciebie patrzeć." - siły mnie opuściły, nie mogłam wykonać żadnego ruchu.. Nie robiłam nic, tylko płakałam. On jednak objął mnie mocno i milczał. Czułam jak krople jego łez spadają na mój policzek i łączą się z moimi razem spływając w dół. "Przepraszam." - szepnął i delikatnie pocałował moje czoło. "Minęło tyle czasu.. Ja wiem. Wybacz mi to wszystko błagam. Jestem totalnym idiotą, ale proszę daj mi ostatnią szansę - ostatnią." - błagał. Nie wiedziałam co mam zrobić.. Czy posłuchać serca, które tak bardzo go kochało i tak bardzo za nim tęskniło czy.. rozumu, który mówił, że to za dużo, że i tak mnie zrani i że tym razem sobie z tym mogę nie poradzić. Do tego nie wiedziałam czy potrafię mu znowu zaufać, czy potrafię wybaczyć.. To było dla mnie za dużo. Wyrwałam mu się z ramion. "Przepraszam.." - musnęłam jego usta swoimi czerwonymi od płaczu wargami i zniknęłam w drzwiach klatki schodowej. Jak najszybciej wbiegłam po schodach na drugie piętro i wbiegając do mieszkania od razu skierowałam się ku swojemu pokojowi. Padłam na łóżko. Nie miałam pojęcia co robić dalej.. Po chwili do pokoju wpadła spanikowana mama.. "Skarbie, co się stało?" - zapytała zatroskana. Nie miałam siły, żeby jej odpowiedzieć. Usiadła obok mnie i czule głaskała moje włosy. "Kochanie, co się dzieje? " - zapytała ponownie. "Zostaw mnie samą.." - szepnęłam zapłakana. "Wytłumaczę Ci wszystko.. ale później, narazie proszę.. zostaw mnie samą." - powtórzyłam jeszcze raz. "Dobrze.." - zgodziła się. Podeszła do okna, by zasłonić rolety. Zauważyła go. Siedział załamany na ławce.. "Skarbie, chodzi o chłopaka, prawda?" - zapytała, a serce stanęło mi w gardle. "Tak, mamo. O chłopaka." - podniosłam się przecierając łzy. "Skąd wiesz?" - zapytałam. "On tam siedzi i czeka." - wskazała na okno. Zerwałam się i podbiegłam do okna. Spojrzałam na niego. W oczach znowu pojawiły mi się łzy.. "Mamo, czy oni wszyscy są tacy sami?" - podeszłam do niej i przytuliłam się do jej piersi. "Nie kochanie, każdy z nich jest inny, ale pamiętaj, że każdy popełnia błędy " - szepnęła i mocno mnie przytuliła. " Ja go tak bardzo kocham.." - wyznałam jej.. To był pierwszy raz kiedy powiedziałam jej, że się zakochałam, poczułam się dość dziwnie.. "Nie wiem co się zdarzyło, ale porozmawiaj z nim." - powiedziała i uśmiechnęła się. "Wierzę, że sobie poradzisz." - przytuliła mnie jeszcze raz. "Masz racje.." - przyznałam. "To idę." - otarłam łzy i zeszłam na dół. Nadal siedział na ławce, twarz miał schowaną w dłoniach, a łokcie podparte o kolana. Nie widział mnie, wydawałoby się, że jest załamany. Podeszłam do niego cicho. "Pogadajmy.." - wymamrotałam i usiadłam obok niego. "Jesteś.." - spojrzał na mnie przestraszony. Wzięłam w dłonie jego ręce, uwielbiałam je.. Czułam wzrok mamy przyglądającej się nam, ale nie miałam odwagi spojrzeć w okno. "Słuchaj.." - powiedział. "Jesteś dla mnie na prawdę najważniejsza.." - wyznał. Tłumaczył jak to bardzo mnie kocha, jakim jest dupkiem, jak bardzo żałuje tego wszystkiego.. Ja tylko siedziałam i słuchałam. Nie miałam pojęcia co o tym myśleć, jednak w końcu.. "Przestań." - podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy. "Kochasz mnie?" - zapytałam. Chciałam żeby powiedział mi to bezpośrednio, bez żadnego tłumaczenia. "Tak, kocham Cię." - odparł bez zastanowienia. Reszta nie była ważna. Czułam, że mówi prawdę. Tęskniłam za nim tak bardzo.. Uśmiechnęłam się tylko i nie mówiąc nic, połączyłam nasze usta.




Właśnie mija 27 godzina, kiedy wstałam.. Ledwo patrze na oczy, więc wybaczcie mi jeśli ten imagin jest jakiś debilny..

wtorek, 21 sierpnia 2012

imagine #37

Hej <3 Dzisiaj mam imagina dla Olivii z Harrym ! ;)

60. "Nie rozumiesz, że to dla mnie za dużo?! Nie mogę na Ciebie patrzeć!Zrobiłeś coś.. Coś okropnego!" - krzyczałaś na niego, a łzy lały Ci się po policzkach jak krople ulewnego deszczu. "Daj mi to wszystko wytłumaczyć! Ty nic nie rozumiesz!" - próbował powstrzymać Twoje wrzaski Hazza. "Czego mam nie rozumieć?! Wszystko rozumiem! Przespałeś się z tą dziwką! Jesteś nikim, rozumiesz?! NIKIM!" - nie mogłaś opanować emocji jakie w sobie trzymałaś. "Proszę Cię, uspokój się." - mówił spokojnie próbując Cię przytulić. "Zostaw mnie! Jesteś okropny. Wynoś się!" - nie dałaś rady więcej krzyczeć, brakowało Ci energii. "Kochanie.." - szepnął w końcu przyciskając Cię do siebie. Próbowałaś się wyrwać, ale nie mogłaś. Czułaś się wstrętnie. "Nie mów tak do mnie.." - wydusiłaś nadal płacząc. "Ćććć, nie płacz" - przytulał Cię mocno i ocierał łzy z Twojego  policzka. "Harry, zostaw.." - szepnęłaś mocno ściskając jego podkoszulek. "Spokojnie." - pocałował Twoje czoło. "Harry, ja Cię tak bardzo kocham.." - płakałaś. "Słonko, ja Cię nie zdradziłem. Przysięgam." - mówił. "Nie Harry, nie wierzę Ci.. Przepraszam." - wysunęłaś się z jego objęć i zeszłaś na dół. Chłopak od razu zbiegł za Tobą.  "Proszę Cię, zaczekaj.. Nie rób głupstw!" - prosił. Włożyłaś buty, złapałaś kurtkę i wybiegłaś z płaczem z domu. Styles zrobił to samo. Biegł za Tobą próbował Cię dogonić.. Krzyczał.. Błagał.. Nie dałaś rady dalej, zatrzymałas się na pobliskiej ławce w parku. "Kotku!" - krzyknął i złapał Cię w ramiona. "Harry.." - szepnęłaś bezsilnie. "Nie płacz, proszę." - przytulił Cię mocno do siebie. "Nie mogę uwierzyć, ze to zrobiłeś.." - zsunęłaś się z jego ramienia. "Nie zrobiłem tego. Przysięgam. Kocham tylko Ciebie, zawsze tak było. Rozumiesz? Jesteś dla mnie najważniejsza." - tłumaczył. "W takim razie jak wyjaśnisz tę koszulę, która pachniała damskimi perfumami? W samochodzie znalazłam szminkę i lakier do paznokci, które na pewno nie należą do mnie! Do tego nie było Cię całą noc w domu! Dzwoniłam do Nialla.. Nie miał pojęcia gdzie jesteś.." - mówiłaś z przerwami na wzięcie głębokiego wdechu. "Kotku.." - przytulił Cię mocno. " Nie mam pojęcia dlatego zadzwoniłaś akurat do Nialla.. Byłem z Liamem, Danielle, Louisem i Eleanor.. Może dziewczynom wypadło coś z torebki.. nie wiem. Ty z resztą też wozisz przyjaciółki moim samochodem. Zapach koszuli? To dlatego, ze koszula była Liama. Moja była już trochę przepocona.. Może zapomniałaś nie wiem, ale mówiłem Ci, że będę nocował u któregoś z chłopaków, bo nie będzie mi się opłacało wracać o 2 w nocy, skoro rano znów będę musiał jechać załatwić sprawy związane z płytą. Kotku, zaufaj mi choć trochę." - wytłumaczył. "Ale ze mnie kretynka.." - pomyślałaś.. "Na prawdę? Nie zdradziłeś mnie? " - spojrzałaś w głąb jego oczu. "Kochanie, jesteś dla mnie wszystkim.." - powiedział z uśmiechem. "Jestem okropna." - było Ci cholernie głupio. "Nie jesteś skarbie, zdaża się. Powinnaś mi chyba bardziej ufać." - pocałował Cię w czółko. "Przepraszam. Kocham Cię." - wymamrotałaś i wtuliłaś się w jego ramiona.




Zapraszam do komentowania i zamawiania imaginów :)

sobota, 18 sierpnia 2012

imagine #36

Witajcie kochani ♥
Przepraszam, że dawno się nie odzywałam i nic nowego na blogu nie ma, ale miałam na prawdę poważny problem z logowaniem. Na e-mail przyszła do mnie wiadomość o ewentualnym usunięciu konta. Zdenerwowałam się strasznie.. Na szczęście napisałam, do odpowiednich osób i wszystko jest w najlepszym porządku. :)
Bloga postanowiłam usunąć, ale nie teraz. Za jakiś czas, kiedy już na prawdę nie będę w stanie nic pisać. Myślę, że do końca wakacji bloga prowadzić będę, a potem.. nie mam pojęcia. Będzie szkoła, więc mnóstwo obowiązków, ale zobaczymy jak ułożą mi plan zajęć i jak się da, to raz - dwa razy w tygodniu dodam jakieś imaginy :) Dzisiaj mam imagina dla kinii z Niallem <3

59. Razem z przyjaciółmi stałaś na przerwie pod salą od matmy. Rozbawieni rozmawialiście o ostatniej imprezie urodzinowej jednej z przyjaciółek. Po chwili Twój wzrok przyciągnął uwagę jedego z chłopaków stojących przy parapecie. Wydawał Ci się być nowy i trochę zdenerwowany. Wpatrzona w kolesia w ogóle nie słuchałaś znajomych. "Prawda, [T.I] ?" - wyrwał Cię z namysłu głos przyjaciółki. "Tak, masz rację." - przytaknęłaś kompletnie nie wiedząc co chodzi. "Dziewczyno, o czym Ty myślisz? W ogóle nas nie słuchasz." - odparła zbulwersowanym głosem. "Daj spokój, muszę.. muszę iść. Narazie !" - wyrwałaś nie odrywając wzroku od blondyna i  udałaś się w jego kierunku. "Taa. Narazie!" - odpowiedzieli przewracając oczami. "Hej, jesteś tu nowy prawda?" - przywitałaś się z uśmiechem podając chłopakowi dłoń. "Cześć. Tak, niestety tak." - odparł ściskając Ci dłoń. "Wiesz, jeśli chcesz pokażę Ci parę miejsc. " - zaproponowałaś. "Właściwie to chętnie. Gubię się tutaj jak w żadnej innej szkole." - zgodził się. "Jestem [T.I]. Miło mi, że mamy tutaj nowego chłopaka. Wydajesz się być na prawdę w porządku, ludzie na pewno Cię polubią. " - powiedziałaś cały czas uśmiechając się. "Bardzo ładne imię, ja jestem Niall. Wielkie dzięki! Wiesz.. mam teraz matmę i nie orientuje gdzie jest sala 28. " - mówił. "Matmę? W 28? To dziwne, ja mam tam teraz lekcje." - zdziwiłaś się. "Jesteś w drugiej F?" - zapytał jakby kamień spadł mu z serca. "Tak. Nie mów, że Ty też!" - nie mogłaś uwierzyć. Nic nie wiedziałaś o nowym uczniu w Twojej klasie. "No tak, spójrz." - powiedział pokazując Ci plan klasy drugiej F.. "To świetnie! Siedzę sama na matmie, możesz usiąść ze mną." - odparłaś. "Serio ? Dzięki wielkie. Czuję się niezręcznie, nienawidzę zmieniać szkoły.." - wymamrotał. Po chwili zadzwonił dzwonek i razem udaliście się na lekcję matematyki. Babka od matmy przedstawiła klasie nowego kolegę, wszyscy go zaakceptowali, a dziewczyny od razu złowrogo spoglądały jedna na drugą. Każda mówiła o tym, że go poderwie. On jednak trzymał się Ciebie i na prawdę świetnie się pogadywaliście. Do końca dnia, nie rozmawiałaś z nikim innym. Pokazywałaś mu szkołę, opowiadałaś o ludziach z waszej klasy i nauczycielach.
"W którą stronę idziesz?" - zapytałaś wychodząc razem z chłopakiem po lekcjach przed szkołę. "Prosto." - uśmiechnął się. "To świetnie! Idziemy w tym samym kierunku, pozwolisz, że wrócimy razem? " - zapytałaś nieśmiało. "Pewnie, przyda mi się towarzystwo." - wsunął Twoją rękę pod ramię i pociągnął za sobą. Niall odprowadził Cię pod sam dom i obiecał, że wpadnie po Ciebie jutro do szkoły.
Po jakimś czasie zaczynaliście widywać się codziennie. Chodziliście razem do szkoły, ze szkoły, a nawet spotykaliście się po lekcjach. Spędzaliście ze sobą bardzo dużo czasu. Nie widziałaś świata poza Horanem. Któregoś dnia przyszedł po Ciebie koło 21:00. "Zejdź na dół!" - krzynął stojąc pod Twoim oknem. "Niall jest późno. Daj spokój. Spotkamy się jutro. Mama mnie zabije jeśli zejdę, bo jutro mam egzamin." - wymamrotałaś. "Jeśli Ty nie zejdziesz, to ja wejdę!" - wrzeszczał. "Zamknij się kretynie!" - śmiałaś się. "Chodź tu!" - krzyknął znowu. "Dobra, zaczekaj" - powiedziałaś. Cicho przemknęłaś do pokoju siostry. "Co Ty robisz?" - zapytała zdziwiona wizytą. "Cicho, masz mnie kryć. Muszę na chwilę zejść na dół." - wytłumaczyłaś. "Maaaa.. !" - wrzasnęła jednak zasłoniłaś jej buzie ręką. "Zamknij się mała. Kupię Ci lalkę, jaką tylko będziesz chciała tylko nic nie mów rodzicom" - zaproponowałaś jej. Namyśliła się. " Spoko, jutro idziesz ze mną do sklepu." - zgodziła zadowolona. "Dobra, tylko buzia na kłódkę, bo jak nie to przysięgam, że przyjdzie zły duch i zrobi Ci  krzywdę." - nastraszyłaś ją. "Jasne, nie pisnę ani słowa." - obiecała uroczyście. Wyszłaś przez jej okno, które znajdowało się obok drabiny, której Twój tata używał do naprawy dachu. "Zwariowałaś będziesz schodziła dachem?!" - zrobił wielkie gały Niall. "Przecież jakoś muszę. Lepiej chodź i przytrzymaj drabinę." - warknęłaś. Chłopak raz dwa złapał za pręty i pilnował, aby drabina się nie przekręciła, a Ty nie spadła. "Ojejku, tyyle mordęgi. Co chciałeś? "- uśmiechnęłaś się. "[T.I].. bo.. " - nie mógł powiedzieć. "No...?" - ciągnęłaś go za język. Horan delikatnie złapał Twój rękę. "Niall?" -  nie wiedziałaś co robi. "Kocham Cię." - szepnął. Patrzyłaś na niego nie wiedząc co odpowiedzieć ani jaki gest wykonać. "Niall ja.." - wydusiłaś w końcu. "Nic nie mów.. Mogłem się tego spodziewać.. Nic do mnie nie czujesz.." - puścił Twoją dłoń i odszedł. Do oczu napłynęły Ci łzy, a na twarzy pojawił uśmiech. "Niall, zaczekaj!" - krzyknęłaś za nim. Chłopak odwrócił się, a w oczach pojawiły mu się łzy. Podbiegłaś do niego. "Ja Ciebie też" - szepnęłaś i połączyłaś wasze usta..




Następny imagin nie pojawi się szybko.. Przykro mi, ale nie mam już pomysłów :( Nie wychodzi mi pisanie, straciłam wenę.. Wybaczcie.
Zapraszam do komentowania i udostępniania innym <3
Dzięki za wszystko ♥

sobota, 4 sierpnia 2012

Imagine #35

Heeeejka :) Dzisiejszy imagin jest dla Patrycji <3 W roli głównej Liaam ♥

58. Od dawna czekałaś na ten dzień. W końcu przyszedł czas na imprezę urodzinową Liama, którą planował z Zaynem, Harrym, Niallem i Louisem od bardzo dawna. To miała być najlepsza noc w całym Twoim życiu. Ubrałaś się w nową sukienkę, którą kupiłaś specjalnie na tę okazję. Umalowałaś się, spiełaś włosy, włożyłaś szpilki i byłaś gotowa do wyjścia. Jako najlepsza przyjaciółka chłopaków zostałaś zaproszona trochę wcześniej, by kobiecym okiem sprawdzić czy wszystko jest w najlepszym porządku. Podekscytowana wsiadłaś do swojego auta i podjechałaś pod dom Liama. Byłaś tam godzinę przed wszystkimi gośćmi. Liam widząc Cię w progu drzwi był zaskoczony Twoim wyglądem i cały czas prawił Ci komplementy. Na szczęście chłopcy pomyśleli o wszystkim i z tego co widziałaś zapowiadał się na prawdę ostry melanż. Kilka minut przez przybyciem gości, razem z Li zostaliście sami w jego pokoju.. "Liam, kurcze, przecież dziś są Twoje urodziny!" - uśmiechnęłaś się i podeszłaś do chłopaka. On spojrzał na Ciebie i delikatnie się uśmiechnął. "Chciałam złożyć Ci życzenia.. Nawet nie mam pojęcia czego Ci życzyć.. " - mówiłaś i śmiałaś się z siebie. "Nic nie mów.." - roześmiał się i przytulił Cię do siebie. "Nie no, chciałam, żebyś zawsze był sobą i bez względu na wszystko nie zmieniał się. Jesteś na prawdę cudownym chłopkiem i cholernie zazdroszczę tej szczęściarze, która z Tobą będzie. Mam nadzieję, że spełnisz swoje marzenia, a ta impreza będzie jedną z największych i najlepszych imprez w historii. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć i że zawsze znajdę dla Ciebie czas. Chciałabym, żebyś wiedział, że jesteś na mnie kimś na prawdę ważnym i że życzę Ci jak najlepiej." - mówiłaś patrząc mu prosto w oczy. "Dzięki na prawdę, jesteś najlepszą dziewczyną na całym świecie. Nie masz pojęcia jak się cieszę, że Ciebie poznałem. Jesteś na prawdę najważniejsza.." - powiedział, mocno Cię przytulił i połączył wasze usta.. Łagodnie zarumieniłaś się, a łza zakręciła Ci się w oku, bo przecież to Ty zawsze marzyłaś o tym, żeby być tą szczęściarą, z którą miałby być Liam. Kochałaś go, ale wiedziałaś, że jesteście tylko przyjaciółmi, nic więcej.. Po chwili do pokoju wpadł Horan. "Nie chciałbym przeszkadzać, ale właśnie jadą goście i chciałem przypomnieć Liamowi, żeby rozdał nam klucze do jego pokoju, bo przecież tylko my w szóstkę mamy mieć do niego dostęp." - rzucił widząc was w objęciach. "Jasne Niall, chwilka." - mówił szperając w szafce Li. "Trzymaj. To dla Ciebie i chłopaków. A te dwa dla nas." - powiedział i wręczył Horanowi i Tobie klucze. "Dzięki Li." - rzuciliście w tym samym czasie z Niallem. "Chodźcie do gości." - krzyknął Lou. Zamknęliście pokój i ruszyliście do przyjaciół i znajomych, którzy przybyli na imprezę. Było  ich chyba, ze 100 ? 200 ? 300 osób? Całe szczęście Liam miał ogromną chatę i duży ogród z basenem. Impreza była na prawdę zajebista. Wszyscy bawili się wspaniale. Ty i Liam tańczyliście razem cały czas, przytulaliście się, piliście razem drinki.. Oczywiście nie zabrakło piw, wódki, tablet, prochów i marychy. Wszyscy już byli w transie. Właśnie siedziałaś z Harrym w salonie. "Idź się połóż, stary Ty już ledwo na oczy patrzysz." - powiedziałaś do Stylesa. "Laska, spokojnie. Przecież oni niedługo pójdą, wtedy walniemy w kimę wszyscy." - chlapał językiem Hazza. "Spoko." - burknęłaś i napiłaś się drinka, byłaś już nieco wstawiona.. "Gdzie jest Liam?" - zapytałaś. "Łazi za gośćmi albo walnął zgona już po 5:00, więc prawdopodobnie kima." - powiedział i poszedł do chłopaków. Posiedziałaś chwilkę, dopiłaś drinka i poszłaś do pokoju. Drzwi były otwarte. Nie wierzyłaś własnym oczom. Liam z jakąś laską obmacywali się na łóżku i całowali się.. Nie mogłaś tego znieść i szybko wybiegłaś z pokoju trzaskając drzwiami. Liam widząc to szybko zrzucił z siebie dziewczynę, założył koszulkę i krzyczał za Tobą, żebyś zaczekała. Złapał Cię przed bramą swojego domu. "[T.I] błagam Cię zaczekaj, to nie tak.." - złapał Cię za rękę i przyciągnął do siebie. "Zostaw mnie. Nie chcę Cię znać, nienawidzę Cię!" - krzyknęłaś mu prosto w twarz i pobiegłaś do domu..
Nie mogłaś w to uwierzyć, jeszcze przed przyjściem gości pocałował Cię, a teraz miział się z pierwszą lepszą laską. Rozpłakałaś się... gdyby nie to, ta noc byłaby najlepszą nocą w Twoim życiu.. Martwiłaś się o niego, a on tak po prostu Cię zranił. Szłaś zapłakana rozmyślając o tym wszystkim do domu, po kilkunastu minutach byłaś już pod bramą. Nie chciałaś budzić rodziców i rodzeństwa, więc położyłaś się w ogrodzie na hamaku i przykryłaś się delikatnie bluzą swojego taty. Płakałaś cały czas. W myśli miałaś tylko to co Liam i ta laska odwalili. Nie mogłaś uwierzyć, że on mógł to zrobić. Co prawda, nie byliście razem, ale jednak coś Cię zabolało, pękłaś w środku, a do tego ten pocałunek... To wszystko Cię przerosło.
Całą niedzielę przespałaś i przepłakałaś. Nie chciałaś z nikim rozmawiać.. Jedynie, gdy zadzwonił do Ciebie Lou i zaproponował, że może by do Ciebie wpadł zgodziłaś się. Przyszedł wieczorem, bo razem z chłopakami pomagali Liamowi chodź trochę sprzątnąć dom.. Opowiedział, co się działo. Chociaż długo mu to nie zajęło, bo zaraz po Twoim wyjściu Liam zamknął się w pokoju i nie chciał z nikim gadać. Ludzie rozeszli się koło 7:00 - 7:30. Hazza, Niall, Zayn i Lou spali w salonie, później Liam wpuścił ich do pokoju. Pogadali chwilę i posprzątali. Lou po tym wszystkim poszedł się przebrać do domu, a chłopcy zostali u Liama na noc. Po wszystkim Tommo przyszedł do Ciebie.  "A Ty jak się czujesz?" - zapytał. "Loui.. a jak ja mam się czuć ? przecież on się zachował  jak zwykły cham.. Myślałam, że po tych urodzinach między nami coś na prawdę może być, że.. w jakiś sposób zbliżymy się do siebie. A stało się na odwrót. Nie mogę.. Jak pomyślę, co oni by robili gdybym wtedy nie weszła.. Proszę Cię.." - rozpłakałaś się. "Ejj nie płacz. Przecież on był napity w cztery dupy, palił te cholerne zioła, wciągał koks.. Nie zrobił tego świadomie." - tłumaczył i przytulił Cię mocno. "Nawet chciał dziś do Ciebie przyjść i przeprosić, błagać o przebaczenie, ale nie pozwoliliśmy mu na to, bo doszliśmy do wniosku, że nie jesteś gotowa.. " - stwierdził. "Nie wiem Louis.. Muszę to przemyśleć. Jutro jest szkoła, muszę się ogarnąć." - powiedziałaś. "Jasne rozumiem, już spadam. Trzymaj się, jak coś to dzwoń. Pamiętaj, on tego nie chciał.. Narazie.." - pożegnał się z Tobą i wyszedł. Postanowiłaś wziąć się w garść, może Lou ma rację, może on tego na prawdę nie robił świadomie. Wzięłaś prysznic, ogarnęłaś się i poszłaś spać.
Rano w szkole nie było gadaki o niczym innym jak o imprezie urodzinowej Liama. Wszyscy mówili jaki to był świetny melanż, jaki to Liam jest zajebisty i że wszyscy go uwielbiają. Ty jednak byłaś obojętna temu wszystkiemu. Widząc kiedy Li idzie środkiem korytarza z chłopakami, a wszyscy dosłownie klaszczą na jego widok, odeszłaś w stronę szkolnego boiska. Jednak Payne zauważył Cię i zlekceważył brawa oraz życzliwość znajomych. Od razu za Tobą pobiegł. Złapał Cię przed wejściem na stadion. "Zaczekaj.." - powiedział i stanął przed Tobą. "Chciałbym pogadać." - dodał. "Nie ma o czym" - rzuciłaś. "To wszystko jest bardzo proste. Zachowałeś się jak ostatni cham. Zraniłeś mnie.." - powiedziałaś, a łzy zaczęły spływać po Twoich policzkach. "Wiem.. Jestem ostatnim frajerem, ale.. Moje życie praktycznie runęło w gruzach.. Po tym jak rodzice dowiedzieli się ile osób było, a było ich chyba z 500. Rozwalone krzesła.. powybijane okna.. Nie masz pojęcia jak to wszystko wyglądało.. Może i wszyscy mnie uwielbiają, ale mam dożywotni szlaban, a teraz chciałbym naprawić tylko to. Przepraszam." - mówił. "i wiesz co.. zastanawiałem się nad następnymi urodzinami.. i teraz wiem, że chciałbym je spędzić tylko z Tobą.." - dodał po chwili milczenia. Zrobiło Ci się strasznie głupio, wierzyłaś mu. Faktycznie był strasznie pijany.. i to, że całował się z jakąś laską nie znaczy, że Twoja miłość do niego wygasła. Uśmiechnęłaś się tylko i po prostu go pocałowałaś..

Kojarzy ktoś może niektóre sceny ? :D Imagin częściowo inspirowany filmem :)
Jakim ? Piszcie :)

środa, 1 sierpnia 2012

imagine #34

No dziewczyny.. Poważnie zastanawiam się nad zamknięciem bloga.. ale jeszcze muszę pomyśleć jaką decyzję podjąć.
Dzisiaj mam imagina dla Beaty z Zaynem ♥

58. Załamana leżałaś na łóżku w swoim pokoju patrząc się w sufit. Myśli chodzące po Twojej głowie były nie do zniesienia.. Faktem było to, że Zayn kiedyś będzie musiał wyjechać, ale nie spodziewałaś się tego tak szybko.. Co prawda byliście tylko przyjaciółmi, ale Ty tak na prawdę czułaś do niego coś znacznie więcej. Nie chciałaś się z nim rozstawać niewiadomo na ile. Łzy spływały po Twoich policzkach, a gardło było tak mocno ściśnięte, że nie mogłaś wypowiedzieć ani słowa. "Kochanie masz gościa!" - krzyknęła Twoja mama z dołu. Szybko otarłaś łzy i poprawiłaś makijaż. "Niech wejdzie." - powiedziałaś trochę ciszej. Po chwili gość zapukał do Twojego pokoju. "Proszę.." - odparłaś siadając na łóżku. "Cześć.." - przywitał się z Tobą Zayn. "Hej.. Co Ty tu robisz?" - zapytałaś zdziwiona jego wizytą. "Słuchaj.. Zapewne wiesz, że jutro wyjeżdżam.. Chciałem z Tobą pogadać przed wyjazdem." - mówił. "Wchodź, siadaj." - przesunęłaś się i lekko zakryłaś dłonią twarz. "[T.I.] płakałaś?" - zapytał zaglądając Ci w oczy. "Nie, no co Ty.." - szepnęłaś drżącym głosem. "Przecież widzę.. Co się dzieje?" - zapytał przejęty. "Wszystko w porządku. Nic się nie dzieje.." - odparłaś. "Powiedz.." - szepnął i delikatnie zbliżył się do Ciebie. Poczułaś jego oddech na swojej szyi i dotyk, który działał na Ciebie jak narkotyk. "Zayn.. To nie ważne." - odsunęłaś się od niego. "Więc.." - odparł widząc, że nie chcesz mu powiedzieć. "Jak wiesz, jutro wyjeżdżam i chciałbym się z Tobą pożegnać. Myślę, że nie będziesz mogła lub chciała jechać ze mną na lotnisko, bo ostatnio masz dużo do roboty.." - dodał po chwili. "Zayn.." - przerwałaś, a do oczu napłynęły Ci łzy. "Ja chciałam.." - próbowałaś wykrztusić z siebie choć słówko, ale nie dałaś rady. Rozpłakałaś się, a makijaż spłynął wraz ze łzami. "Nie płacz.." - podszedł i mocno Cię przytulił ocierając łzy. Zapłakana spojrzałaś w jego oczy. "Chciałam, abyś wiedział, że jesteś dla mnie ważny.. - najważniejszy." - szepnęłaś i schowałaś swoją twarz w jego bawełnianej koszuli. "Ty dla mnie też.." - pocałował Cię w głowę i delikatnie zgarnął włosy z Twojego policzka. "Pamiętaj o tym.. Do zobaczenia." - dodał i łagodnie musnął Twoje usta, a po chwili zniknął w drzwiach. Bezwładnie opadłaś na łóżko. "Żegnaj.." - powiedziałaś sama do siebie i zaczęłaś płakać.. Po chwili zasnęłaś..
Obudziłaś się rano, koło 8:00. Głowa bolała Cię jak nigdy,a patrząc na swoją twarz w lustrze, przypomniałaś sobie co się wydarzyło.. "Straciłam go.. Jestem totalną idiotką!" - myślałaś. "Przecież on jest wszystkim..." - powiedziałaś do siebie. Spojrzałaś jeszcze raz na zegarek. Było po 8. Zerwałaś się i pobiegłaś do łazienki. Starannie umyłaś twarz i na nowo nałożyłaś delikatny makijaż. Szybko zmieniłaś ciuchy i wybiegłaś na dół w ostatniej chwili łapiąc torebkę. "Wychodzę!" - krzyknęłaś wkładając buty. "Gdzie się wybierasz?" - rzucił Twój tata w ostatniej chwili. "Muszę naprawić swoje błędy, tato! Wrócę wieczorem." - odpowiedziałaś i wybiegłaś przed dom. Złapałaś taksówkę i pojechałaś pod dom Zayna. "Błagam, żeby był jeszcze w domu.." - modliłaś się w duszy. Wysiadłaś z taksówki i podbiegłaś pod drzwi. "Raz się żyje." - powiedziałaś do siebie i wzięłaś głęboki wdech a do oczu napłynęły Ci kolejne łzy. Zadzwoniłaś dzwonkiem do drzwi. Otworzyła Ci zapłakana mama chłopaka. "Dzień dobry, błagam, niech pani powie, że Zayn jest jeszcze w domu.." - wymamrotałaś, a po policzkach spłynęły Ci łzy. "Przykro Ci kochanie.. Właśnie ojciec zawiózł go na lotnisko. "Niech to!" - krzyknęłaś i rozpłakałaś się. "Przepraszam.." - dodałaś i odeszłaś w stronę ulicy. "TAXI!" - zawołałaś. "Na lotnisko proszę. Tylko szybko." - powiedziałaś do taksówkarza zatrzymującego się przy Tobie. Po kilku minutach byłaś na lotnisku. Wbiegłaś do środka. "Proszę.. Znajdź go idiotko.." - mówiłaś do siebie pełna łez. Rozejrzałaś się. "Jest!" - pomyślaś widząc chłopaka stojącego przy bramce. "Zayn! Zayn! " - krzyczałaś biegnąc w jego stronę. Zdezorienowany Malik spojrzał na Ciebie i rzucił swoje bagaże. Podbiegł kawałek, a Ty wskoczyłaś mu na ręce. "Jesteś.." - szepnął i mocno Cię przytulił. "Przepraszam.. Błagam Cię nie zostawiaj mnie.." - rozpłakałaś się. "Zayn, ja Cię kocham, proszę, nie zostawiaj mnie. Jesteś dla mnie najważniejszy." - szepnęłaś. "Ja też Cię kocham, obiecuję, że Cię nie zostawię, skarbie.. Nigdy.." - powiedział i gorąco Cię pocałował...

poniedziałek, 30 lipca 2012

imagine #33

Hej skarbki <3 Dziękuję wam za wszystko, na prawdę. Jesteście przekochane wobec mnie ♥ Zakładając bloga nie sądziłam, że ktokolwiek będzie go odwiedzał i czekał na kolejne wpisy. Jesteście po prostu.. cudowne! Dziękuję z caaaaałego mojego maleńkiego serca :*
Dzisiaj napisane coś specjalnie dla Pauliny i Marleny, które zamówiły imagina z naszym słodkim Harrym :)

57. "Harry powiedziałam Ci, że koniec z prasowaniem Twoich skarpetek i bokserek!" - krzyknęłaś po tym jak chłopak, cały ranek narzekał na nie wyprasowaną bieliznę. "Ale kochanie.. Nie rozumiesz, że czuję się niekomfortowo z nie wyprasowaną bielizną?" - wydusił smutnym głosem widząc Twoją zdenerwowaną minę. "To znajdź sobie kogoś kto będzie Ci ją prasował!" - powiedziałaś udając, że nie widzisz jego słodkich oczu, które robił za każdym razem gdy czegoś chciał. "Skarbie.." - przybliżył się do Ciebie i słodko spojrzał. "Ehh... No dobrze, ale ostatni raz!" - odparłaś z politowaniem. "Dziękuję, dziękuję, dziękuję!" - złapał Cię na ręce i całował po szyi. "Rany.. Czy dla Ciebie na prawdę najważniejsza jest wyprasowana bielizna..?" - przewróciłaś oczami i sięgnęłaś po żelazko stojące w garderobie. Styles zbystrzał i spojrzał dziwnym wzrokiem. "Mówiłem Ci.. Nie moja wina, że źle czuję się, gdy bokserki przygniatają mi pośladki, a skarpetki podwijają w butach.." - powiedział zmienionym tonem, w czasie kiedy Ty zabrałaś się do prasowania. "A pomyślałeś, żeby samemu nauczyć się to robić i nie zawracać mi tym głowy?" - wymruczałaś. "Dobrze, nauczę się. Obiecuję!" - podszedł i pocałował Cię w policzek. "A teraz mogę już wziąć moją pięknie wyprasowaną bieliznę?" - zapytał zabawnym głosem. "Tak, możesz." - uśmiechnęłaś się. "Dziękuję skarbie." - szepnął i musnął ustami Twoje wargi, po czym pobiegł do łazienki. "O której wychodzisz?" - rzuciłaś przechodząc obok drzwi łazienki. "Za 20 minut mam być w studio!" - wrzasnął. "Nie drzyj się tak, przecież nie jestem głucha.." - powiedziałaś zmieszana. "Czyżby moje kochanie miało dziś zły humorek?" - zapytał wychodząc w samym ręczniku z łazienki. "Daj już spokój.. Ogarnij się. Zaraz musisz wychodzić, a spacerujesz się po domu w ręczniku." - burknęłaś. "Kochanie, na pewno nic Ci nie jest?" - przejął się Hazza. "Proszę Cię! Idź się ubierz i do studia! Chłopcy nie będą na Ciebie czekać.." - powiedziałaś rzucając w ukochanego T-shirtem i spodniami, w które miał się ubrać. "Przepraszam, już idę.." - posmutniał i udał się w stronę garderoby. Po chwili w końcu ubrany wpadł do salonu. "A może zostanę z Tobą w domu?" - zapytał na prawdę przejęty Twoim dziwnym zachowaniem. "Nie trzeba, poradzę sobie. Idź już.." - powiedziałaś i odwróciłaś wzrok. "No dobrze, to lecę. Pa Skarbie!" - rzucił całując Cię i udał się w stronę drzwi. "Pa.." - szepnęłaś i spojrzałaś przez okno, czy na pewno już pojechał. Rozpłakałaś się.. Doskonale wiedziałaś co jest przyczyną Twoich humorków i nieprzyjemnych odzywek.. Wolałaś jednak upewnić się w tym stu procentowo. Złapałaś torebkę, telefon oraz kluczyki to samochodu i wyszłaś z domu. Wsiadłaś do auta i pojechałaś do pobliskiej apteki. Kupiłaś test ciążowy i zdenerwowana siedziałaś w środku pojazdu. "Jeśli to prawda, to Harry mnie zabije.." - mówiłaś sama do siebie. Pośpiesznie wyjęłaś komórkę z torby i zadzwoniłaś do swojej mamy. "Witaj córciu, co tam?" - usłyszałaś jak zwykle serdeczny głos matki. "Mamo.. Jesteś sama w domu?" - krótko zapytałaś. "Tak. Tata pojechał na zakupy i miał zajechać do kolegi. Coś się stało?" - zapytała przejęta. "Właściwie to nic poważnego, ale potrzebuję z kimś pogadać i się poradzić. Mogę na Ciebie liczyć?" - mówiłaś niewątpiąc w jej wsparcie. "Oczywiście córeczko, czekam na Ciebie, przyjeżdżaj." - powiedziała. "Będę za 10 minut jestem niedaleko. Dziękuję.." - powiedziałaś z ulgą i rozłączyłaś się. Po chwili byłaś już pod rodzinnym domem. Drzwi otworzyła Ci zmartwiona mama. "Dzień dobry córeczko." - ucałowała Cię w progu." Dzień dobry mamo.." - szepnęłaś cicho łkając. "Co się dzieje, córciu? Wchodź do środka." - powiedziała widząc, że coś jest nie tak. Przekroczyłaś próg domu. Zdjęłaś buty i usiadłaś w salonie na kanapie. "Mów córeczko.. O co chodzi?" - zapytała przejęta. "Nie mam pojęcia jak mam Ci to powiedzieć.. Ja.. Od pewnego czasu czuję się coraz gorzej. Mdli mnie, zbiera mi się na wymioty i jestem strasznie nieznośna w stosunku do Harrego.." - wyżaliłaś jej się. "Córciu.. Masz na myśli, że..? " - niedokończyła. "Tak mamo.. Obawiam się, że jestem w ciąży.." - skończyłaś za nią i rzuciłaś się jej w objęcia z płaczem. "Ale kochanie, przecież to wspaniała wiadomość." - mocno Cię objęła i łza radości spłynęła jej po policzku. "Nic nie rozumiesz.." - powiedziałaś smutnym głosem. "Jak to? Nie jesteś z Harrym szczęśliwa? Nie chcesz tego dziecka?" - zapytała trochę przerażona. "Nic z tych rzeczy.. Kochamy się z Harrym i jest nam ze sobą na prawdę dobrze.. Po prostu boję się, że on nie będzie chciał tego dziecka." - mówiąc to zmartwiłaś się jeszcze bardziej. "Ależ kochanie.. Skoro się kochacie, to dziecko tylko wypełni wasz związek. Jesteście wspaniałą parą. Dacie sobie radę." - odparła przekonująco z uśmiechem. "Na prawdę tak myślisz? " - spojrzałaś na nią. "Ależ oczywiście! Myślę, że Harry będzie przeszczęśliwy, a Ty nie masz się czym przejmować." - uśmiechnęła się. "Bo widzisz.. kupiłam test, ale bałam się go zrobić sama w domu.." - powiedziałaś spokojnie powstrzymując łzy. "Nie krępuj się. Leć do łazienki, będę stała tuż obok. Gdy już będziesz znała wynik, po prostu mnie zawołaj." - ucałowała Cię w policzek. "Jesteś kochana." - uśmiechnęłaś się i mocno ją objęłaś. Wynik testu był tylko formalnością. Czułaś, że jesteś w ciąży.. Nigdy wcześniej nie miałaś takich objawów, a do tego od 3 miesięcy nie miałaś miesiączki. Poszłaś do łazienki i wykonałaś test. "Mamciu!" - krzyknęłaś. Po chwili do łazienki weszła Twoja mama, a Ty siedziałaś zapłakana na brzegu wanny. "I jak?" - zapytała. Podałaś jej test. Spojrzała. "Córciu.. Jestem najszczęśliwszą przyszłą babcią na świecie! Nie płacz już.." - rozpłakała się sama ze szczęścia i mocno Cię przytuliła. "Mamo.. Jak ja to powiem Harremu?" - szepnęłaś i musnęłaś dłonią swój brzuch powstrzymując łzy, które tym razem płynęły po Twoich policzkach ze szczęścia. "Myślę, że powinnaś zrobić to jak najszybciej. Powinien o tym wiedzieć." - powiedziała. "Dziękuję mamo, że jesteś przy mnie.. Sama nie dałabym sobie z tym wszystkim rady." - ucałowałaś ją. "Nie masz za co dziękować skarbie, od tego jestem. Pamiętaj, że zawsze możesz tu przyjechać, w każdej chwili." - uśmiechnęła się. "A teraz chodź na herbatę, porozmawiamy sobie spokojnie.." - dodała i wyszła z łazienki, a Ty zaraz za nią. Usiadłyście w salonie. Porozmawiałyście o różnych sprawach i o dziecku, które za kilka miesięcy przyjdzie na świat. "Rany, zasiedziałam się trochę. Dziękuję mamciu za wszystko. Pozdrów tatę i obiecuję, że niedługo odwiedzimy was z Harrym." - pożegnałaś się z nią. "Pozdrowię. Nie masz za co dziękować na prawdę, wpadajcie kiedy chcecie, czekamy na was. Trzymaj się córciu." - ucałowała Cię i odprowadziła Cię do wyjścia. Wsiadłaś do auta i ruszyłaś do domu. Po drodze zajechałaś do sklepu i zrobiłaś zakupy oraz kupiłaś coś specjalnego. Podjechałaś pod dom, a na podjeździe już stał samochód Hazzy, co oznaczała, że jest w domu. Zaparkowałaś auto i weszłaś do mieszkania. "Harry już jestem!" - krzyknęłaś zdejmując buty. "Witaj skarbie!" - przywitał Cię gorącym pocałunkiem. "Gdzie byłaś?" - dodał po chwili. "Byłam u mamy.." - powiedziałaś. "Wszystko u rodziców w porządku?" - zapytał. "Tak, u nich tak." - odpowiedziałaś spuszcając wzrok. "U nich ? Skarbie, czy coś się stało?" - zauważył. "Chodź.." - złapałaś go za rękę i pociągnęłaś do kuchni. "Usiądź." - położyłaś zakupy na stole i wyjęłaś z torebki kolorowe pudełeczko. "Kochanie, co się dzieje?" - zupełnie nie wiedział o co chodzi. "Otwórz." - przysunęłaś pudełko w jego stronę, a łzy napłynęły do Twoich  oczu. "Co to jest?" - zapytał. "Otwórz, proszę." - szepnęłaś i patrzyłaś na jego reakcję. Hazza wziął pudełko w dłonie i delikatnie je rozchylił. "Buciki? Dziecięce?" - zdziwił się. "Kochanie.. to znaczy..? " - dodał po chwili ciszy i spojrzał na Ciebie. Pokiwałaś głową przytakując. Uśmiechnął się, a oczy napełniły mu się łzami. "Misiu.." - zerwał się z krzesełka i złapał Cię na ręce obracając wokół własnej osi, a po chwili postawił na ziemi. Spojrzałaś na niego - był cały we łzach. "Powiedz coś w końcu.." - rozpłakałaś się. "Nie mam pojęcia co.. To.. To uczucie jest niedoopisania!" - powiedział śmiejąc się przez łzy. "Ale cieszysz się?" - zapytałaś niepewnie. "Czy ja się cieszę?! Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na tym świecie! W całej galaktyce! Kocham Cię! Kocham Cię! Kocham Cię!" - powtarzał i złapał Cię na ręce, po czym zaniósł na kanapę w salonie. "Nie masz pojęcia jak się bałam, że będziesz zły.." - szepnęłaś. "Jesteś głupia! Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na tej ziemi, kotku.." - powiedział i zaczął namiętnie Cię całować.. :)

niedziela, 29 lipca 2012

imagine #32

Witajcie skarbki <3
W czwartek wróciłam, ale nie miałam czasu nic napisać..
Tylko weszłam do domu i rodzice zgarnęli mnie do babci, a przedwczoraj rozpakowałam się, ogarnęłam, spotkałam się ze znajomymi i jakoś zeszło.. Wczoraj pospałam dość długo, a później pojechałam na cały dzień na wieś... Dziś już jestem i w najbliższym czasie powinnam być :)
Dzisiaj napisałam coś specjalnie na Wiktorii, która zamówiła imagina z naszym cudownym Malikiem <3

56. Po kilkunastoletniej przyjaźni z Zaynem w końcu przyznaliście się przed sobą, jak wiele do siebie nawzajem czujecie. Uważałaś, że to był ogromny fart. Niby przyjaźń, ale jednak coś dużo więcej. Byłaś zakochana w nim po uszy.. Znaczył dla Ciebie na prawdę wiele, z resztą tak samo jak Ty dla niego.. Kochaliście się i to bardzo.
Tego wieczoru siedziałaś zadowolona na kanapie i czekałaś na ukochanego, który pojechał nagrywać płytę razem z chłopakami z One Direction. Zaniepokojona jego długim niepowrotem, złapałaś za telefon i wybrałaś numer chłopaka.. Niestety Malik nie odbierał telefonu.. Trochę zdenerwowana wybrałaś numer do Liama.."Hej Liam, jest tam gdzieś Zayn?" - zapytałaś słysząc Paynea w słuchawce telefonu. "Nie.. Jestem z Louisem i Niallem, Zayna z nami nie ma." - powiedział. "To wy nie nagrywacie dziś?" - zapytałaś zdziwiona. "No nie.. Jutro mamy nagranie.. Harry pojechał do rodziców, a my jesteśmy sami. Zayn powiedział, że zostanie z Tobą w domu.." - odpowiedział dziwiąc się. "Rozumiem.. Jeśli Zayn się odezwie to daj znać.." - powiedziałaś ciszej. "Jasne, nie ma sprawy.. Wszystko u Ciebie w porządku?" - zmartwił się. "Tak.. w porządku. Będę czekała na telefon. Pa.." - powiedziałaś drżącym głosem i rozłączyłaś się.
Nie miałaś pojęcia gdzie jest Malik. Strasznie się martwiłaś. Zadzwoniłaś do jego rodziców i sióstr, jednak oni również nie mieli pojęcia gdzie jest chłopak.. Było już strasznie późno, więc położyłaś się w waszej sypialni z nadzieją, że rano obudzisz się obok Zayna.. Nie mogłaś zasnąć.. Przekręcałaś się z boku na bok. Martwiłaś się o chłopaka. Miałaś przeczucie, że coś się stało..
O 4 nad ranem zadzwonił do Ciebie nieznajomy numer. "Słucham?" - odebrałaś. "Dzień dobry, czy mam przyjemność z Panną [T.I]?" - przywitał się nieznajomy głos. "Tak, to ja. Coś się stało?" - zapytałaś pewna, że chodzi o Malika. "Przepraszam, że dzwonię o tak wczesnej porze, ale Pani chłopak jest w naszym szpitalu. Prosił, abyśmy Panią poinformowali o jego przebywaniu w nim." - mówiła pielęgniarka. W tym momencie zamarłaś.. "a czy.. czy z nim wszystko w porządku?" - wydusiłaś do chwili. "Jeśli chce pani zaczerpnąć jakiś informacji na temat zdrowia pana Zayna Malika, prosiłabym o przybycie do szpitala." - powiedziała. "Oczywiście rozumiem, zaraz będę.." - wybuchłaś płaczem. "Może ktoś po panią przyjedzie z naszego szpitala?" - zapytała przejęta kobieta. "Nie dziękuję.. Poradzę sobie" - dodałaś płacząc i rozłączyłaś się. Szybko zadzwoniłaś do Liama i chłopców. "Liam.. Błagam przyjedźcie.. " - wybuchłaś mocnym płaczem. "No jasne zaraz będziemy.." - odparł zaspanym głosem i odłożył słuchawkę. Po chwili byli już u Ciebie. Wpadli do mieszkania, a Ty siedziałaś załamana odparta o ścianę w kuchni. "[T.I] co się stało? Zayn nie wrócił?" - zapytali. Zapłakana spojrzałaś na nich. "On.. on jest w szpitalu." - rzuciłaś się w ramiona Louisa. "Spokojnie.. " - szepnął i musnął Twoje włosy dłonią. "Pojedźmy do niego.. proszę" - płakałaś. "No jasne, ubieraj się. Jedźmy od razu." - powiedział Li, a Ty włożyłaś buty. Wyszliście z mieszkania i po kilku minutach byliście już w szpitalu. Wbiegłaś na oddział. "Gdzie on jest?!" - wpadłaś na pielęgniarkę. "Kto ?" - zapytała zdeziorientowana. "Zayn Malik.." - odezwał się za Ciebie Niall i złapał Cię w ramiona. "Chwileczkę." - odpowiedziała kobieta i spojrzała na listy. "Zaprowadzę państwa.." - dodała, a wy ruszyliście za nią. Po chwili staliście przed salą. "Przepraszam.. ale co mu się stało?" - szepnęłaś ledwo łapiąc powietrze. "Zderzenie.. Ktoś wjechał w pani chłopaka.. To nie była jego wina. Ma złamane 2 żebra i kilka rozcięć na ciele." - odpowiedziała pielęgniarka. "Ranyy.." - wtuliłaś się w Nialla. "Możemy do niego wejść?"  - zapytał Li. "Jasne..: - powiedziała kobieta i odeszła od was. " Więc chodźmy.." - szarpnął Cię Louis. Weszliście do środka.. Spojrzałaś na Zayna.. "Kochanie.." - rzuciłaś się do niego. "Przepraszam kotku.." - szepnął odwracając wzrok. "Za co? Kochanie, najważniejsze, że nic poważnego Ci nie jest.." - rozpłakałaś się i ucałowałaś jego dłoń. "Okłamałem Cię.." - powiedział. "To nie ma znaczenia.." - uśmiechnęłaś się. "Przepraszam, ale musiałem." - wymamrotał. "Co musiałeś?" - zapytałaś zdziwiona. "Musiałem wtedy jechać, nie chciałem, abyś cokolwiek podejrzewała.." - powiedział. "Zayn.. o czym Ty mówisz.." - zbliżyłaś się do niego. W tym momencie chłopak spod poduszki wysunął kolorowe pudełeczko. "Otwórz proszę." - zwrócił się do Ciebie. Spojrzałaś na chłopaków i wzięłaś pudełko w dłonie lekko je uchylając. "Zayn.. pierścionek?" - ucieszyłaś się. "Kotku.. przepraszam, że w takiej chwili, ale.. Wyjdziesz za mnie?" - zapytał. "Oczywiście Misiu.." - włożyłaś pierścionek i pocałowałaś chłopaka...

piątek, 20 lipca 2012

imagine #31

Heeej, sorrka, że nic wczoraj nie dodałam :( Mam cholerne urwanie głowy..
Ale proszę rekompensatę :D
Z Liamemm ♥

55. Ranek - leżałaś na  łóżku. Nogi na ścianie. Głowa w dole.. W uszach muzyka. Głos Liama przyprawiający o dreszcze.. Łzy spływające po policzkach. Brakowało Ci go.. Tak cholernie za nim tęskniłaś.. Za jego zapachem, dotykiem, pocałunkiem..Od miesiąca się nie widzieliście. Telefony, skype, gg - tylko tak się kontaktowaliście. Za bardzo się kochaliście żeby znosić to wszystko. Jednak on był tam, a Ty tu...
Dźwięk SMS przerwał właśnie 'Moments' lecące w słuchawkach Twojego telefonu. Odebrałaś wiadomość. Wiedziałaś, że to on. Na sam widok 'Nowa wiadomość od : Liam ♥' pojawił Ci się banan na twarzy.
"Witaj kochanie. Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem :) Strasznie za Tobą tęsknię. Musimy się spotkać, bo nie wytrzymuję.. Kocham Cię najbardziej na świecie :* Twój, tylko Twój Liam" - przeczytałaś. "Witaj kotku, dziś o 17 na dworcu. Czekaj tam. Kocham Cię. :* " - odpisałaś z uśmiechem. Zerwałaś się z łóżka wrzuciłaś koszulkę i spodenki do torby. Wzięłaś prysznic, ubrałaś się i zbiegłaś na dół. "Tato! Błagam zawieź mnie na dworzec!" - krzyknęłaś bez przywitania widząc ojca pijącego poranną kawę. "Też się cieszę, że Cię widzę córciu." -uśmiechnął się. "Po co ci na dworzec? Jedziesz gdzieś? " - dodał po chwili zdziwiony. "Muszę jechać do Liama, nie wytrzymam proszę, zawieź mnie!" - błagałaś go. "Poważna sprawa.. Dobrze, zawiozę Cię, ale jutro wracasz. " - uśmiechnął się tata i włożył buty. "Jesteś cudowny!" - wskoczyłaś mu na ręce. " O której masz autobus?" - zapytał. " Za pół godziny." - powiedziałaś z mega uśmiechem. "Wskakuj do samochodu, ja zaraz przyjdę" - powiedział wręczając Ci kluczyki do auta. "Ok tatku!" - krzyknęłaś wybiegając przed dom. Weszłaś do środka i czekałaś na ojca. Po chwili pojawił się i zawiózł na autobus.
"Pamiętaj, jutro wracasz!" - uśmiechnął się i mocno przytulił. "Tak tatku. Obiecuję. O 11 wsiadam do autobusu i wracam spowrotem" - pocałowałaś go w policzek. "Oo już jedzie, to do jutra" - pocałowałaś go jeszcze raz w policzek i uśmiechnięta podążałaś w stronę autobusu. "trzymaj się skarbie!" - krzyknął za Tobą ojciec.
Weszłaś do środka i usiadłaś tuż przy oknie. Zerknęłaś na telefon. 6 wiadomości od Liama.. Roześmiałaś się. "Głupek" - pomyślałaś i zaczęłaś odczytywać wiadomości.
"Po co mam tam być? :)"
"Kotku, odpisz!"
"Nawet nie wiesz jak tęsknię.."
"Pewnie padł Ci telefon.. :("
"Będę czekał.. Choć nie wiem na co.. :)"
"Dla Ciebie wszystko.. <3"
 "Nie martw się, telefon mi działa. :) O 17 na dworcu. Mam dla Ciebie małą niespodziankę :) Kocham Cię <3 " - napisałaś.
Włączyłaś swoją playlistę. Pogrążona w myśli, że niedługo go spotkasz podróż mijała Ci przyjemnie.. Po 8 godzinach drogi byłaś na miejscu. Wysiadłaś na dworcu.. Rozejrzałaś się..  Na zegarku po 17.. Jego nie ma.. Usiadłaś na pobliskim murku.. Łzy spływają po Twoich policzkach..
"Kotku.." - szepnął ON i mocno się przytulił.
"Liam! Jesteś!" - krzyknęłaś i wtuliłaś się w niego..
Zapach.. Dotyk.. "Będę już zawsze, obiecuję" - szepnął i gorąco zaczęliście się całować. "Kocham Cię, kocham Cię.." - powtarzał. "Nie masz pojęcia ja tęskniłam." - powiedziałaś i wskoczyłaś mu na ręce. "Jesteś szaloona.. 8 godzin jazdy.." - powiedział. "Dla Ciebie przejechałabym cały świat.." - powiedziałaś i uśmiechnęłaś się. "Kocham Cię najbardziej na świecie." - powiedział i pocałował Cię. "Chodźmy, zaprowadzę Cię do domu.." - złapał Twój bagaż i Twoją dłoń..
To był bardzo romantyczny spacer. Nie mogłaś uwierzyć, że w końcu go zobaczyłaś, że jest przy Tobie. Kochaliście się najbardziej na świecie..
Weszliście do domu, w progu stała jego mama..
"Mamo! Zobacz kto nas odwiedził." - krzyknął zadowolony Liam i od razu Cię pocałował.
"O! Moja ulubienica! Witaj kochana" - przywitała się z Tobą mama chłopaka, którą od czasu waszego związku traktowałaś jak własna mamę..
"Dzień dobry pani!" - przywitałaś się z uśmiechem.
Li pociągnął Cię za sobą. "A to mój pokój.. Rozgość się kochanie" - powiedział. Usiadłaś na kanapie. "Jest tu nawet nasze zdjęcie !" - roześmiałaś się. "No pewnie.. Bez tego zdjęcia nie mógłbym tu spać" - uśmiechnął się i usiadł obok Ciebie. Wskoczyłaś mu na kolana. "Nawet nie masz pojęcia jak się za Tobą stęskniłam.." - szepnęłaś i delikatnie zaczęłaś całować chłopaka po policzku zbliżając się do ust. "Wreszcie jesteś moja.." - całował Cię po szyi. "Kotku, nie powinniśmy.. Jeśli wejdzie Twoja mama? " - roześmiałaś się. "Spokojnie" - odparł i kontynuował pieszczony.
Była już 20. Mama chłopaka zawołała was na kolację. Zjadłaś pyszny posiłek, po którym udaliście się spowrotem do sypialni Liama. "To może jakiś film?" - zaproponował Liam. "Świetny pomysł. Komedię poproszę" - uśmiechnęłaś się. Payne raz dwa włączył wybrany przez Ciebie film i oboje położyliście się pod kocyk przytuleni do siebie. Wtulona w jego klatkę piersiową szybko zasnęłaś w jego ramionach. Po chwili Liam również zasnął. Koło 22 do pokoju weszła jego mama, lecz widząc, że zasnęliście nie miała serca was budzić, więc wyszła do pracy bez pożegnania. Zostaliście sami..
Przebudziliście się o północy. "Liam?" - szepnęłaś spoglądając na chłopaka, który już nie spał. "Jesteś taka piękna kiedy śpisz.." - powiedział z uśmiechem i delikatnie zgarniał włosy z Twojej twarzy. "Daj spokój.." - zarumieniłaś się. "Kurczę.. co ja bym bez Ciebie zrobił.." - powiedział patrząc Ci w oczy. "Dał byś sobie radę, na pewno." - przysunęłaś się do jego twarzy i pocałowałaś go..
Usiadłaś na jego kolanach, powoli rozpinałaś koszulę całując po klacie. "Zaczekaj." - przerwał. "Myślisz, że jesteśmy gotowi?" - zapytał. "Myślę, że tak.." - uśmiechnęłaś się. "Ok.." - szepnął i złapał Cię na ręce. i całował. "Więc do dzieła.." - roześmiał się..
Byliście tacy szczęśliwi.. Wiedzieliście, że jesteście sobie przeznaczeni i nie ma opcji żeby nie być razem.. Kochaliście się bezgranicznie,a to było najważniejsze :)
Po namiętnych chwilach spędzonych razem zasnęliście uśmiechnięci w swoich ramionach..
Przebudziłaś się rano.. "Liam?" - zerwałaś się. "Spokojnie już idę.." - powiedział wchodząc do pokoju. "Mmm.. śniadanie, jaki Ty jesteś kochany" - pocałowałaś go. "Jak Ci się spało?" - zapytał podając Ci posiłek do łóżka. "Było cudownie.. Byłeś wspaniały.." - cmoknęliście się jeszcze raz. Liam zaczął się ubierać, a Ty wzięłaś się do jedzenia.. "A Ty nie będziesz jadł?" - zapytałaś. "Ja już jadłem, wstałem trochę wcześniej od Ciebie." - uśmiechnął się. "Dobrze, więc sama zjem." - szepnęłaś do siebie.
Po zjedzonym śniadaniu poleżałaś chwilkę, a  obok Ciebie położył się Liam. "Która godzina skarbie?" - zapytałaś przeciągając się. "po 10 jakoś.." - powiedział. " Rany! Muszę już lecieć!" - zerwałaś się z łóżka i pobiegłaś o łazienki, a Li zaraz za Tobą. "Ale jak to lecisz? Dzisiaj wracasz do domu?" - zdziwił się chłopak. "No tak! o 11 mam autobus ! Spóźnię się ! cholera!" - panikowałaś. "Może zostań jeszcze trochę.." - marudził Li. "Muszę jechać na prawdę.. " - wyszłaś już gotowa z łazienki. "Zaczekaj odprowadzę Cię." - rzucił łapiąc w ostatnim momencie Twoją, kurtkę z wieszaka. Po kilkunastu minutach podbiegliście trzymając się na ręce pod autobus. "Leć już kotku! Bo Ci ucieknie!" - poganiał Cię. "Jeszcze jeden, szybko!" - pociągnęłaś go do siebie pragnąc jego ust. "Leć wariatko!" - pocałował cię ostatni raz śmiejąc się. Puściliście swoje dłonie. "Kocham Cię!" - krzyknął. "Ja Ciebie też" - uśmiechnęłaś się. Wbiegłaś do autobusu przez juz zamykające się drzwi. Kilkoro ludzi bardzo rozbawionych sytuacją komentowali "o jacy zakochani". Lekko zarumieniona spojrzałaś na kierowcę. "Co ukochany nie chciał puścić? " - uśmiechnął się. Uśmiechnięta pokiwałaś głową i kupiłaś bilet. Nie zdążyłaś usiąść, a w kieszeni już czułaś wibrujący telefon. Odebrałaś. "Wysiadaj na najbliższym przystanku mam Twoją kurtkę, głupku" - roześmiał się do słuchawki. "Dobrze" - roześmiałaś się. Po chwili wybiegłaś z autobusu "Niech pan zaczeka!" - krzyknęłaś. zza rogu wybiegł Liam i złapał cię znowu łącząc wasze usta. "Zawsze chciałam tak do Ciebie biec." - szepnęłaś mu trzymając już swoją kurtkę w dłoniach. "Ale chyba się całować, a nie po kurtkę." - powiedział rozbawionym głosem. "Milcz głupku, całuj.." - szepnęłaś z uśmiechem.. :)

środa, 18 lipca 2012

10.000 wejść :*

Kochani, jesteście na prawdę cudowni :*
Mam już 10.000 wejść ♥ Dziękuję wam. :)


Postaram się dziś lub jutro coś dodać :)
Jeszcze raz bardzo, bardzo wam dziękuję, że wchodzicie na tego bloga i czytacie moje wypociny <3

POLISH DIRECTIONERS ♥

wtorek, 17 lipca 2012

imagine #30

Dzisiaj z Louim ♥

54. Po 2 latach wspaniałego związku z Louisem postanowiliście w końcu wziąć ślub :) Byliście wspaniałym małżeństwem. Loui w 100 % sprawdzał się w roli męża. Byliście w sobie cholernie zakochani :) Ciągłe wyjazdy, imprezy i spotkania z przyjaciółmi i rodziną.
Tego dnia przebudziłaś się o świcie wtulona w ramiona Louiego . Od razu poczułaś jego oddech na swojej twarzy. Uśmiechnęłaś się czule i przejechałaś dłonią po klacie chłopaka. „Witaj piękna, jak się spało?” – przywitał się z ogromnym uśmiechem na twarzy. Podniosłaś głowę i delikatnie musnęłaś jego usta. „Cudownie..” – szepnęłaś jeszcze raz całując go w policzek. „Co moja księżniczka chciałaby na śniadanie?” – zapytał. Zamruczałaś kusząco i przygryzłaś wargę. „Ciebie kotku..” – szepnęłaś i usiadłaś na nim całując go po szyi. Pobawiliście się chwilkę w pieszczoty i łaskotki. Byliście wykończeni. „Muszę jechać do pracy..” – pocałowałaś go i zeskoczyłaś z łóżka biegnąc do łazienki.  „Daj spokój.. Zostań dziś w domu!” – krzyknął za tobą ukochany. „Przecież wiesz, że od 2 miesięcy byłam tam tylko przelotnie. Muszę zobaczyć czy wszyscy pracują tak jak powinni.” – powiedziałaś. „Więc może po prostu zadzwoń?” – powiedział stojąc w progu łazienki z Twoim telefonem komórkowym. „Skarbie daj spokój.. Za 2 godzinki będę spowrotem.” – szepnęłaś mu do ucha i pocałowałaś. „Eh.. widzę, że nic nie wskóram, więc poczekam na Ciebie, a jak wrócisz to gdzieś pojedziemy..” – uśmiechnął się i zszedł na dół do kuchni.  Szybko ogarnęłaś się i delikatnym krokiem w wysokich szpilkach zeszłaś na dół. „Kotku, czy Ty nie powinnaś się przebrać?” – odparł na Twój widok Tommo. „Kochanie.. o co Ci chodzi.. Jestem szefową, muszę wyglądać elegancko i stanowczo.” – powiedziałaś. „Ale w Twojej firmie jest dużo mężczyzn..” – rzekł niezadowolony. „Już przestań, wiesz, że kocham tylko Ciebie” – czule cmoknęłaś go i puściłaś oczko. „Muszę już lecieć, czekaj na mnie, niedługo wrócę” – dodałaś i ruszyłaś w stronę drzwi. „Ehem!” – spojrzał na Ciebie Lou. „A buziak..?” – zapytał. „A racja..” – uśmiechnęłaś się i podeszłaś do niego. Gorąco go pocałowałaś i szepnęłaś szybkie ”Kocham Cię”. „Tak tak, ja Ciebie też.. A może jednak zostaniesz?” – zapytał słodkim głosem. „Wiesz, że nie mogę. Będę za 2 godziny. Papa” – zaśmiałaś się i wyszłaś z domu. Wsiadłaś do swojego mercedesa i ruszyłaś do pracy.
Wysiadłaś przed biurem. Weszłaś do budynku. Od razu przywitał Cię cały personel i udałaś się do swojego gabinetu. Mnóstwo papierów… Szybko przeczytałaś je i podpisałaś gdzie trzeba.  Wezwałaś swoją sekretarkę i kazałaś jej rozesłać wszystkie papiery gdzie trzeba. „Na dziś praca skończona.. Ludzie pracują jak trzeba. Widzę, że mogę im zaufać.” – myślałaś.
Wróciłaś, więc do domu. „Skarbie już jestem!” – krzyknęłaś wchodząc do domu. Jednak nikt się nie odezwał. „Louis? Jesteś?” – chodziłaś po domu i zaglądałaś w każdy kąt. „Jestem w sypialni na gości!” – krzyknął z góry. Weszłaś po schodach do pokoju. „Rany Lou!” – roześmiałaś się. „Mam nadzieję, że podoba Ci się różowy i lubisz słonie” – uśmiechnął się. „ Śliczny ten kolor.. Uwielbiam słonie! Kotku..” – łza zakręciła Ci się w oku. „Myślałem, że zdążę zanim przyjedziesz..” – powiedział. Był cały umorusany różową farbą na twarzy i nosie. „Ale skąd ten pomysł? Pokój dla dziecka?” – zdziwiłaś się. „Znalazłem test ciążowy w łazience koło Twojej kosmetyczki. Nawet nie masz pojęcia jaki jestem szczęśliwy.” – mocno Cię przytulił i pocałował. „Jesteś okropny.. Chciałam Ci sama powiedzieć...” – kolejne łzy szczęścia spływały Ci po policzkach. „Zaczekaj, pomogę Ci.”  - dodałaś i szybko poszłaś się przebrać. „Jesteś kochany, naprawdę.” – pocałowaliście się i oboje wzięliście się do pracy.. :)

poniedziałek, 16 lipca 2012

imagine #29

Witajcie kochani ! <3
Serdecznie dziękuję wam, że wytrzymaliście ten tydzień i jeszcze raz przepraszam ♥
Wesele było świetne! Musze przyznać, że moja siostra wyglądała wspaniale. Miała cudowną sukienkę <3 Pan Młody miał również super elegancki garnitur i idealnie do siebie pasowali. Wierzę, że będą wspaniałym małżeństwem i trzymam kciuki :) Mam nadzieję, że szybciutko zostanę ciocią :)

Myślę, że już jutro wrócę do normalnego pisania, bo moi goście wyjeżdżają.. :( Smutno mi będzie bez nich, ale kiedyś i tak i tak by wyjechali. Jeśli nie będzie mnie jakiś dłuższy okres czasu to na pewno o tym napiszę i dziękuję, że tak licznie odwiedzaliście bloga w te dni :)

Między czasie kilka czytelniczek złożyło zamówienia, więc oto jednen z nich :)
imagin specjalnie dla Klaudii <3

53. Z Niallem znałaś się już od bardzo dawna. Chłopak od pewnego czasu zaczął dawać Ci wyraźne znaki zainteresowania Twoją osobą. Cieszyłaś się, ponieważ od pewnego czasu również coś do niego czułaś..
Miałaś siostrę - Olę. Chodziła z Louim.. Ale widziałaś w jej oczach, że ciągnęło ją do innego chłopaka z waszego osiedla. Nie znałaś go, ale bardzo przyjaźnił się z Louisem, więc Ola spotykała się z nim dość często. Czasami widziałaś ich spotykających się całą paczką pod waszym domem. Jej oczy zawsze wpatrzone w niego. Była na każdy jego rozkaz - Lou odchodził na bok.
Tego słonecznego popołudnia siedziałaś z Niallem w swoim pokoju i realizowaliście projekt z chemii. W domu byliście wy i Twoja siostra. Nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem do waszego domu. "Otwórzcie!" - krzyknęła Ola ze swojego pokoju. Niall wstał i otworzył drzwi. "Czee.." - powiedział zdziwiony chłopak widząc w drzwiach Horana. " Haha! Zayn to na prawdę Ty ?! Co Ty tu robisz?!" - krzyknął Nialler obejmując chłopaka. Chłopcy wyraźnie ucieszyli się z tego spotkania. "Rany Niall! Co za spotkanie! Przyszedłem do Oli. A Ty co tu robisz?" - powiedział chłopak i wszedł do mieszkania. "Przyjaźnie się z jej siostrą, właśnie robiliśmy projekt.." - nie dokończył Horan. Wybiegłaś w spodenkach, bluzce na ramiączka i rozczochranych włosach. "Niall, kto przyszedł?" - spojrzałaś na Zayna. "Ty pewnie do Oli.. Jest u siebie." - zrobiłaś niezadowoloną minę, a serce zaczęło Ci bić nieco szybciej. "Ok stary to ja lece do Oli" - uśmiechnął się Zayn i poklepał Nialla po ramieniu. "To wy się znacie ?" - zdziwiłaś się. "Jasne, od przedszkola." - powiedział Niall łapiąc Cię za rękę i skierował ku pokojowi. Zayn poszedł do Twojej siostry, a wy wróciliście do roboty. Nie mogłaś skupić się na pracy. Byłaś strasznie rozkojarzona. W myślach cały czas miałaś Zayna i jego uśmiechniętą twarz.. Niall szybko zorientował się, że jest z Tobą coś nie tak i raczej nie skończycie dzisiaj projektu. Odprowadziłaś, więc go do wyjścia i pożegnałaś się z nim słodkim buziakiem w policzek.
Wróciłaś do pokoju. W głowie miałaś tysiące myśli, wszystkie związane z Zaynem. Bałaś się, że rozbije on związek Oli i Louisa.. Po chwili usłyszałaś, że oboje schodzą na dół i udają się do drzwi wyjściowych. Słychać było ciche szepty i śmiech. Chłopak wyszedł z mieszkania, a Ola udała się do swojego pokoju. Szybko wybiegłaś za chłopakiem. "Zayn!" - krzyknęłaś przekraczając bramę swojego podwórka i złapałaś chłopaka za rękę. "Zaczekaj.." - szepnęłaś błagalnym głosem. Malik uśmiechnął się tylko i przystanął. "Proszę, zostaw Olę. Ona ma chłopaka i są świetną parą. Nie chce żeby się rozstali.." - powiedziałaś patrząc mu w oczy. "O to nie musisz się martwić.." - uśmiechnął się chłopak puszczając Twoją dłoń i udał się w swoim kierunku. Stałaś i patrzyłaś na niego. Odwrócił się kilka razy i słodko uśmiechnął, a w Twoim brzuchu za każdym razem pojawiało się mnóstwo motylków.Chłopak po chwili zniknął w jednej z uliczek, a Ty wróciłaś do domu i usiadłaś rozmarzona w salonie na kanapie. "On jest taki słodki.." - myślałaś i uśmiechałaś się sama do siebie. Siedziałaś.. Myślałaś.. i uświadomiłaś sobie, że chyba się w nim zakochałaś.. "Rany.. jak można zakochać się w kimś kogo się nie zna? To śmieszne! Na pewno go nie kocham.. Ale.. On jest cudowny.. Jego uśmiech.. Eh.." - wzdychałaś. "Tylko co z Niallem?" - po chwili w duchu zadawałaś sobie to pytanie.
Nagle znowu rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłaś je, a przed Tobą stał Malik.. "Ola jest u siebie" - rzuciłaś i odeszłaś w stronę salonu nie patrząc mu w oczy. Poczułaś szarpnięcie za rękę. "Poczekaj.." - szepnął delikatnie przyciągając Cię do siebie. Czułaś jak Twoje serce bije coraz szybciej. Przygryzłaś swoją dolną wargę i odwróciłaś się do chłopaka patrząc mu w oczy. "Chodź ze mną.." - szepnął Ci do ucha. Nie wiedziałaś co robić.. Kochałaś Horana, ale Zayn miał w sobie coś co przyciągało Cię do niego jak magnez. Chociaż go nie znałaś czułaś, że coś was łączy.. Zgodziłaś się i poszłaś z Mialikiem do pobliskiego parku. Rozmawialiście, śmialiście się. Zakochiwałaś się w nim jeszcze mocniej.
Zayn odprowadził Cię pod same drzwi domu, a na pożegnanie delikatnie pocałował. "Nie chcę się z Tobą rozstawać.." - szepnął. "Więc zostań" - uśmiechnęłaś się i pociągnęłaś chłopaka ze sobą do domu. Zayn bez zastanowienia uległ Ci i weszliście do mieszkania. Już w progu złapał Cię na ręce i całował. Udał się z Tobą do salonu. Położył Cię na kanapie i zdjął z Ciebie koszulkę. Ty cały czas śmiejąc się złapałaś go za koszulę. Powoli rozpięłaś guziki i zsunęłaś ją z jego ciała. Delikatnie musnęłaś ustami jego klatkę piersiową..
Spędziliście razem noc..
Rano obudziłaś się w koszuli i bokserkach Malika przytulona do jego ciała. On delikatnie muskał dłonią Twoje ramie. "Byłaś cudowna.. Kocham Cię.." - szepnął i mocno Cię przytulił. "Ja Ciebie też.." - pocałowałaś go. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. "Cholera jasna! To pewnie Olka!"- krzyknęłaś. "Leć do łazienki, ja otworzę" - pocałował Cię Malik. Szybko zebrałaś swoje rzeczy i schowałaś się w łazience. Zayn założył spodnie i otworzył drzwi..
"Siemka, jest..? " - nie dokończył widząc Malika bez koszulki i nie dopiętych spodniach Niall. "To nie tak jak myślisz.." - szybko tłumaczył Zayn. "Ola jest z Louim, więc.. Nienawidzę Cię stary." - krzyknął i odszedł Horan. "Ale Niall to nie tak!" - wrzeszczał za nim Zayn.
Wybiegłaś z łazienki i rzuciłaś się w stronę drzwi. "To był Niall prawda?" - łza zakręciła Ci się w oku. "Tak.." - szepnął i mocno przytulił Cię Malik. "Zraniłam go.. Znowu.." - szepnęłaś i wtuliłaś się w jego ramiona..

sobota, 7 lipca 2012

tydzień bez imaginów..

Kochani!
Bardzo serdecznie was przepraszam, ale myślę, że przez najbliższy tydzień nie dodam nic na bloga. Postaram się to zrobić jak najszybciej.
Wytłumaczenie ?
Dzisiaj jest wesele mojej siostry, jutro poprawiny, poniedziałek urodziny cioci, a we wtorek urodziny wujka. Resztę tygodnia spedzę z rodziną, która przyjechała w odwiedziny z Australii, Wrocławia i Wałbrzycha.
Jeszcze raz bardzo przepraszam i postaram się to jak najszybciej wynagrodzić to wam porcją imaginów :)
Pozdrowiam ♥

środa, 4 lipca 2012

imagine #28

Moje pierwsze zamówienie :) Dedykacja dla @LovZayn - imagin z Louim <3

52. Obudziłaś się rano. Wiedziałaś, że ten dzień będzie wyjątkowy. Nie dość, że właśnie dzisiaj są Twoje urodziny to w końcu zobaczysz się z Louisem, który wraca z trasy koncertowej. Pełna energii wyskoczyłaś z łóżka i pobiegłaś na dół. Rodziców nie było. Zostawili  Ci tylko kartkę na stole, że przepraszają i życzą Ci udanych urodzin. Nie przejęłaś się ich brakiem w tym dniu. Zjadłaś szybkie śniadanie, wzięłaś kąpiel i założyłaś rurki i koszulkę z napisem "Witaj w domu kochanie!". Podekscytowana spojrzałaś na zegarek. Była 10:00. Lou na lotnisku miał być koło 13:00 więc miałaś jeszcze sporo czasu. Po chwili rozdzwonił się Twój telefon. Co chwilę dzwonili do Ciebie z najlepszymi życzeniami. Skrzynka SMS pękała w szwach. Tylko Louis się nie odzywał :( Pomyślałaś, że może chce złożyć Ci życzenia osobiście dlatego nie wysyła SMS-ów ani nie dzwoni. Koło 12:00 pojechałaś do domu Louiego. W progu jak zwykle powitała Cię jego mama i siostry. Uwielbiały Cię - traktowały Cię jak rodzinę. Siedziałaś chwilkę z nimi i ruszyliście wszyscy na lotnisko. Nie mogłaś doczekać się spotkania z ukochanym, cały czas marzyłaś o przytuleniu się do niego jak kiedyś. Wszędzie stało mnóstwo fanek. Krzyczały i piszczały, a ochrona pilnowała, aby żadna nie zbliżyła się do chłopaków, którzy właśnie wysiadają z samolotu...
Pierwszy wysiadł Liam. Słodko uśmiechnął się na Twój widok i szybko do Ciebie podbiegł."Hej piękna!" - złapał Cię na ręce i mocno przytulił. "Witaj w domu!" - uśmiechnęłaś się i pocałowałaś chłopaka w policzek. Tuż za Liamem przybiegli Harry, Zayn i Niall. Jednak Louisa nie było widać. Z każdym z nich czule się przywitałaś i dałaś po buziaku w policzek. Chłopcy złożyli Ci życzenia urodzinowe i zaśpiewali sto lat :) "Zaraz.. a gdzie jest Louis?" - zapytałaś zdziwiona, że chłopaka jeszcze przy Tobie nie ma. " Jak to gdzie? Przecież on wyleciał dwa dni przed nami, żeby przylecieć przed Twoimi urodzinami.." - powiedział Harry. Serce stanęło Ci w gardle.. "Ale jak ? To on by jeszcze nie doleciał ? A co jeśli mu coś się stało? " - łzy zaczęły spływać Ci do policzkach. Chłopcy przytulili się do Ciebie i przekonywali, że z Louisem na pewno jest wszystko w porządku i że się z nim skontaktują. Byłaś załamana.. Zaczynałaś wymyślać, że może on Cię zostawił dla innej, tylko nie miał odwagi powiedzieć tego wprost dlatego uciekł.. Ale przecież nie zostawił by rodziny.. To wszystko działo się za szybko.. Mówił, że Cię kocha i będzie przy Tobie już na zawsze..
Pojechałaś z chłopakami do hotelu. Cały czas do niego dzwonili, wysyłali SMS-y i nagrywali się na pocztę, jednak wszystko na nic. "Chłopcy, a co jeśli coś mu się stało..?" - powiedziałaś. "Nawet tak nie mów!" - odparł poniesionym głosem Niall. Siedziałaś z opuszczoną głową na łóżku, a obok ciebie Zayn. "Słuchaj, z Louisem jest wszystko w porządku rozumiesz? Na pewno jest cały i zdrowy. Znajdziemy go, obiecuję. " - powiedział Zayn kładąc rękę na Twoim ramieniu dodając wsparcia.
Nagle do hotelowego pokoju wpadał zziajany Tommo. "Louis !" - krzyknęłaś i rzuciłaś się chłopakowi na ręce. "No w końcu! Skarbie!" - szepnął gorąco Cię całując. "Gdzie Ty byłeś?! Myślałam, że zwariuję." - powiedziałaś i jeszcze raz pocałowałaś chłopaka. "Wsiadłem nie do tego samolotu i poleciałem Bóg wie gdzie.. Ale chyba zdążyłem na ten dzień ? " - uśmiechnął się. Chłopcy zaczęli się śmiać. "Takk zdążyłeś" - roześmiałaś się i mocno do niego przytuliłaś. "Kocham Cię i przepraszam" -  szepnął i dał Ci małe pudełeczko, które wyjął z kieszeni spodni. "Mam rozumieć, że to prezent urodzinowy?"- uśmiechnęłaś się i spojrzałaś na chłopaka. "Nie zupełnie.. Otwórz." - powiedział. Rozpakowałaś pudełeczko. W środku znajdował się prześliczny pierścionek z brylantem. "Loui.." - szepnęłaś, a łzy napłynęły Ci do oczu. "Zostaniesz moją żoną?" - padł na kolona. Zaczęłaś płakać i klęknęłaś przy nim. "Tak, wariacie.." - szepnęłaś i czule go pocałowałaś...

wtorek, 3 lipca 2012

imagine #27

Z Liamem <3

51. Twoi rodzice właśnie się rozwiedli. Przez dłuższy czas nie mogłaś pogodzić się z tą decyzją. Dniami i nocami płakałaś w poduszkę. To było dla Ciebie nie reale.. Kiedy przypominałaś sobie wspólne spacery z nimi, rodzinne obiady, wypady do kina płakałaś jeszcze bardziej. Na pewien czas przeprowadziłaś się do babci. Nie chciałaś decydować, z którym z rodziców zamieszkać. Musiałaś sobie to wszystko poukładać i przemyśleć.
Tego dnia siedziałaś sama w swoim pokoju.  Babcia wyszła do sąsiadki, po tym jak poprosiłaś ją o chwile spokoju i samotności. Położyłaś się na łóżku i płakałaś. Do chwili przeprowadzki wspierali Cię przyjaciele. Dodawali Ci otuchy i wsparcia, którego bardzo potrzebowałaś. Niestety Twoja babcia mieszka daleko od miasta, zostałaś więc z tym wszystkim sama. Szlochając w poduszkę usłyszałaś wiadomość SMS.  Spojrzałaś na wyświetlacz. Była to wiadomość Liama - przyjaciela, najrozsądniejszego z całej waszej paczki, chociaż uwielbiał wygłupy i rozbawianie Ciebie. Uwielbiałaś go, znaczył dla Ciebie na prawdę wiele. Na sam widok wiadomości od niego delikatnie się uśmiechnęłaś. Odebrałaś wiadomość. "Hej, jak się czujesz? Mam nadzieję, że jakoś się trzymasz. Strasznie za Tobą tęsknie. Pamiętaj, że chociaż jesteś ode mnie daleko, to  tak na prawdę jestem przy Tobie :*" - przeczytałaś. Zrobiło Ci się tak cholernie ciepło w sercu i zakręciła Ci się łza w oku. Świadomość, że ktoś za Tobą tęskni i się o Ciebie martwi jest najlepsza jaką w tej chwili mogłaś mieć. Chwilkę pomyślałaś. "Cześć :* Dziękuję, jesteś cudowny. Mam cholerne szczęście, że mam takiego przyjaciela. Bardzo za Tobą tęsknie. Nie wiesz ile bym dała, żeby Cię zobaczyć :( " - odpisałaś. Brakowało Ci go. Chociaż wiedział w jak ciężkiej sytuacji jesteś starał się Ciebie rozbawić i sprawić abyś o tym zapomniała. Za to go uwielbiałaś. "Naprawdę chciałabyś mnie teraz zobaczyć?" - odpisał z zapytaniem. "Nawet nie wiesz jak bardzo.." - wysłałaś. Tak.. Kochałaś go. Ale byliście tylko przyjaciółmi, a Ty na głowie miałaś inny problem. "Więc wyjdź przed bramę." - napisał. "Ale po co?" - zdziwiłaś się. "Proszę.." - odpisał. Nie chciałaś już dopytywać, więc po prostu wyszłaś zapłakana przed bramę. Zobaczyłaś samochód, a obok ? "Rany Liam, to Ty?!" - rzuciłaś się zapłakana chłopakowi w ramiona. Payne bardzo mocno Cię przytulił. "Nie mogłem się doczekać." - szepnął. Łzy spływały Ci po policzkach. "Nie wierzę, że tu przyjechałeś." - szepnęłaś i wtuliłaś się w niego jeszcze bardziej. Czułaś jego zapach, tego właśnie Ci brakowało. "Nie wiem jak mogłem pozwolić, żebyś wyjechała, byłem głupi. Teraz już będę zawsze, obiecuję." - szepnął patrząc Ci prosto w oczy. "Dziękuję.." - popatrzyłaś na Niego. On delikatnie dotknął Twojej brody. "Kocham Cię.." - szepnął i gorąco pocałował. "Ja Ciebie też.." - wymamrotałaś mu do ucha i czule wtuliłaś się w jego męskie ramiona.

imagine #26

Z Zaynem <3

50. Jest strasznie gorąco. Siedzisz przed domem na leżaczku w słońcu z zimną wodą w dłoni. Nie masz pojęcia co ze sobą zrobić w tak upalny dzień. Wszystkie Twoje przyjaciółki wyjechały na rodzinne wakacje, a Ty wyjeżdżasz dopiero za 2 tygodnie. Zostałaś sama, a do tego musisz pilnować swojego młodszego brata - Krystiana. Nie sprawiał Ci kłopotów, był cudownym dzieckiem :) Właśnie pluskał się w kolorowym baseniku na słońcu. Cały czas miałaś go na oku. Po chwili ktoś złapał Cię od tyłu. "Buu!" - krzyknął i roześmiał się Zayn. "Rany! Co Ty tu robisz?!" - roześmiałaś się widząc chłopaka. "Wyrwałem się z rodzinnych wakacji i przyjechałem do Ciebie." - uśmiechnął się. "Jesteś okropny, przecież miałeś ten czas spędzić z rodziną " - powiedziałaś, chociaż w duchu cholernie cieszyłaś się, że przyjechał. Uwielbiałaś jego towarzystwo, poczucie humoru i.. wydawało Ci się, że czujesz do niego coś więcej.. "Wiem, że miałem spędzić te kilka dni z nimi, ale tak strasznie tęskniłem, za dobrym towarzystwem, że nie mogłem się powstrzymać." - szepnął i delikatnie pocałował Cię w policzek. Chwila ciszy.. "No więc, co u Ciebie?" - przerwałaś. Czułaś się dość niezręcznie. "Wszystko w porządku.." - powiedział. "No to dobrze.." - odpowiedziałaś. " A u Ciebie ? Jak mijają pierwsze dni wakacji?" - zapytał. " No jak widzisz, cholerna nuda. Siedzę sobie z moim mężczyzną." - uśmiechnęłaś się. "Mężczyzną?" - zdziwił się. "No tak, z Krystianem " - rzuciłaś wskazując na braciszka. Zayn roześmiał się i podszedł do twojego brata. "Hej mały! Jestem Zayn, a Ty jak masz na imię? " - zapytał. "Jeśtem Kristjan." - patrzył na niego wystraszony. "A duży jest ten basenik ? " - uśmiechnął się chłopak tajemniczo na Ciebie zerkając. "Duuuuzi ! Baajdzio duzzzi!" - mówił i pokazywał rękoma chłopczyk. "Ok, dziękuję" - uśmiechnął się Zayn. Szybko do Ciebie podbiegł i złapał na ręce. "Zayn, idioto co Ty robisz?!" - śmiałaś się w machałaś nogami, żeby Cię puścił. No i Cię puścił.. Leżałaś w baseniku swojego brata, a tuż obok Ciebie Zayn. "Młody odwróć się! Szybko !" - krzyknął chłopak. Zdezorientowany chłopczyk odwrócił się, a Zayn w tym czasie namiętnie Cię pocałował.. "Jesteś wariatem!" - wymruczałaś między pocałunkami chłopaka. "Twoim, wariatem.." - szepnął.